Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kurs na Iran

USS Lincoln USS Lincoln US Navy/Reuters / Forum

Amerykanie wracają do Zatoki Perskiej: w poniedziałek zmierzał tam lotniskowiec USS Lincoln wraz z innymi okrętami, na miejsce mają trafić też okręt desantowy z marines na pokładzie oraz dodatkowe baterie Patriot. Waszyngton oficjalnie nie wiąże tego z ubiegłotygodniową decyzją Iranu o złamaniu części postanowień umowy nuklearnej, znanej też pod skrótem JCPOA. Amerykanie twierdzą, że to odpowiedź na ostatnie irańskie prowokacje w regionie: w Syrii, Iraku i w Jemenie. Część analityków uważa jednak, że Waszyngton, wysyłając kolejne siły tak blisko Iranu, chce sprowokować Teheran. Pojawia się też wersja, że dodatkowe siły USA mają ubezpieczyć izraelski atak na irańskie instalacje nuklearne.

Teheran ogłosił, że wstrzymuje m.in. oddawanie wzbogaconego uranu do Rosji, co jest jednym z kluczowych postanowień wspomnianej umowy nuklearnej z 2015 r. Na jej podstawie Iran zamroził swój program nuklearny na poziomie cywilnym, w zamian za zniesienie międzynarodowych sankcji, nałożonych po podejrzeniach, że ajatollahowie chcą zbudować bombę atomową. Rok temu z umowy wycofali się Amerykanie, co ograniczyło do minimum korzyści płynące z niej dla Iranu. Teheran nie zerwał jednak umowy, bo liczył, że pozostałe strony, przede wszystkim Francja, Niemcy i Wielka Brytania, będą jej przestrzegać. Presja Amerykanów zrobiła jednak swoje.

Oficjalnie Waszyngton chce nowej umowy z Iranem, która drastycznie ograniczyłaby jego wpływy na Bliskim Wschodzie. Teheran oczywiście nie chce o tym słyszeć. Ale administracja Trumpa jest przekonana, że Irańczyków da się złamać mieszanką sankcji gospodarczych i presją militarną. Pytanie: kiedy ktoś w Teheranie uzna, że presja zamieniła się już w akt wojny.

Polityka 20.2019 (3210) z dnia 14.05.2019; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama