Na końcu Europy doszło w ostatnich tygodniach do wydarzeń godnych hollywoodzkiego dreszczowca: dyktator małej bananowej republiki traci nagle władzę i ucieka w popłochu w nieznanym kierunku, a rządy obejmuje egzotyczna koalicja jego przeciwników, popierana przez umęczoną ludność i wspierana przez zagraniczne mocarstwa.
To państwo to Mołdawia, postsowiecka republika na rumuńskim pograniczu Unii Europejskiej, kraj o powierzchni 10 razy mniejszej od Polski. I o jeszcze mniejszej liczbie ludności, bo setki tysięcy spośród 4 mln jego oryginalnych obywateli mieszkają w separatystycznej Republice Naddniestrzańskiej (jawnie prorosyjskiej, utworzonej w 1990 r.