W wieku 98 lat zmarła Nie Yuanzi, którą losy wplątały w historię współczesnych Chin. To ona w maju 1966 r. wywiesiła na Uniwersytecie Pekińskim dazibao, kaligrafowaną gazetkę, ostro krytykującą władze uczelni za burżuazyjny antyrewolucjonizm. Miała 45 lat i była sfrustrowanym sekretarzem partii na wydziale filozofii. Niespodziewanie jej dazibao wykorzystał Mao Zedong, jako sygnał do rozpoczęcia rewolucji kulturalnej przeciwko aparatowi partii i elitom. Stało się dokumentem oficjalnym, czytanym w radiu i szeroko kolportowanym. Nie Yuanzi u boku Mao witała czerwonogwardzistów na placu Tiananmen i przeprowadzała ostrą czystkę kadrową. Rewolucja kulturalna, w latach 1966–77, okazała się jednym z najokrutniejszych i najbardziej barbarzyńskich epizodów powojennej historii, kosztowała życie od 1,5 do 3 mln osób, spowodowała gigantyczną zapaść gospodarczą i zniszczyła spuściznę wielowiekowej chińskiej cywilizacji.
Jak to podczas rewolucji, ci, którzy najgorliwiej prześladowali, sami szybko stali się prześladowani. Nie Yuanzi w 1968 r. trafiła do celi, gdzie mogła funkcjonować tylko na stojąco, a po śmierci Mao została przeniesiona do obozu pracy. Po dojściu do władzy Deng Xiaopinga została kozłem ofiarnym rozliczeń, wytoczono jej proces o nadużycie władzy, została skazana na 17 lat więzienia. Schorowana, wyszła na wolność w 1986 r. W nielicznych świadectwach opowiadała, że szybko przejrzała na oczy, ale nie uznawała swojej winy. Na jej pogrzebie było 10 osób.
Rewolucja kulturalna przeorała wszystko i dotknęła wszystkich; dzisiejszy sekretarz generalny partii Xi Jinping, ówczesny student, trafił na wiele lat do wiejskiej komuny na resocjalizację (teraz jest tam muzeum), prześladowany był jego ojciec, aparatczyk wysokiego szczebla. Chińskie media nie odnotowały śmierci Nie Yuanzi; kraj przygotowuje się do uroczystych obchodów 70-lecia ChRL i nie należy ich zakłócać takimi podróżami w przeszłość.