Dania przywróciła kontrolę graniczną nad Sundem, cieśniną bałtycką dzielącą ją od Szwecji. To dość rzadki krok w stosunkach między krajami UE, w dodatku skandynawskimi. Nawet w latach 70. pokonywało się tę granicę praktycznie bez dokumentów. Powodem wprowadzonej zmiany jest rosnąca przestępczość w szwedzkiej Skanii i jej stolicy Malmö. Gangi młodocianych przestępców, rekrutujących się ze środowiska uchodźców, kontrolują handel narkotykami i bronią. Toczą one między sobą krwawe konflikty, w wyniku których giną także przypadkowi przechodnie. „Jesteśmy mocno zaniepokojeni i zainteresowani tym, żeby nie przeniosły się one na terytorium Danii. Dlatego umacniamy naszą granicę”, powiedział duński minister sprawiedliwości Nick Haekkerup.
Szwedzka policja współpracuje z Duńczykami. Zaostrzenie kontroli spotkało się ze zrozumieniem ze strony szwedzkich podróżnych, mimo spowolnienia ruchu na moście drogowym i kolejowym łączącym aglomerację. Socjaldemokratyczni premierzy obu krajów Mette Frederiksen i Stefan Löfven ogłosili współpracę w zwalczaniu przestępczości. Powołując się na szwedzkie doświadczenia, Frederiksen chce ponadto uzasadnić znacznie ostrożniejszą politykę przyjmowania uchodźców, jaką prowadzi ostatnio jej rząd. Także w Szwecji rośnie opór wobec uchodźców. Populistyczna i nacjonalistyczna partia Szwedzkich Demokratów w zeszłym tygodniu awansowała na lidera sondaży, wyprzedzając po raz pierwszy zarówno socjaldemokratów, jak i konserwatystów. Popiera ją prawie co czwarty wyborca.