Ptaki wędrowne w Ameryce Płn. zmniejszają rozmiary. Kurczenie się ma być efektem dostosowania do wyższych temperatur, związanych ze zmianą klimatu, ogłosił właśnie kustosz ptasiej kolekcji w Muzeum Historii Naturalnej w Chicago. Takie placówki co do zasady zbierają martwe ptaki. Kiedyś eksponaty zdobywano na polowaniach, teraz kolekcje zasilają ofiary wypadków, zazwyczaj zderzenia z szybą lub spotkania z kotem. David Willard przez prawie cztery dekady mierzył dostarczanych do muzeum pechowców. Po sprawdzeniu ponad 70 tys. przedstawicieli 52 gatunków ustalił, że między 1978 a 2016 r. masa ich ciał zmniejszyła się przeciętnie o 2,6 proc., długość nóg o 2,4 proc., jednocześnie rozpiętość skrzydeł wzrosła o 1,3 proc.
Podobnych doniesień właściwie z całego świata jest więcej, ornitolodzy mierzą i ważą także ptaki żywe, przechodzące im przez ręce przy obrączkowaniu. Z wieloletnich serii danych, obejmujących w sumie miliony osobników, wyłania się zasada odnotowana przez Willarda: wędrowne ptaki wróblowe stają się lżejsze i krótsze, za to rozwijają skrzydła, i robią to w szybkim tempie, już na przestrzeni kilkudziesięciu pokoleń. Mimo benedyktyńskiej skrupulatności naukowców nie udało się dotąd dostarczyć uniwersalnego i przekonującego objaśnienia, co taka optymalizacja ptakom daje. Do niedawna podejrzewano np. regulację temperatury, bo mniejsze organizmy lepiej sobie radzą w cieple. Teraz zakłada się raczej, że pierzaste towarzystwo reaguje tak m.in. na zmiany w dostępie do zmniejszającej się ilości pożywienia. Kolejne pokolenia badaczy zweryfikują, z jakim skutkiem.