Może kiedyś historycy uznają prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę za przywódcę wielkiego formatu. Na razie dostrzega się jego zafiksowanie na tym, żeby utrzymać się na stanowisku – by ocena się zmieniła, Białoruś musiałaby zachować niezależność. Co nie jest zadaniem łatwym wobec szantaży gospodarczych i zachęt Rosji, myślącej o odbudowaniu kadłubowego Związku Sowieckiego m.in. kosztem białoruskiej niepodległości. W 2019 r. putinowska Rosja, ku obawom jej zachodnich sąsiadów, nadal starała się budować mocarstwową pozycję, nie widząc innego pomysłu na przetrwanie reżimu i funkcjonowanie kraju, mimo szczupłych zasobów, wyzwań infrastrukturalnych, międzynarodowych sankcji i niesprzyjającej demografii.