Ponad 4,5 mld osób ze 110 krajów ma zalecenie pozostania w domach. Według danych gromadzonych przez Johns Hopkins University (w poniedziałek, 20 kwietnia) w 194 państwach grupa zarażonych koronawirusem zbliża się do 2,5 mln, a liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła 170 tys. Ciągle najszybciej epidemia rozwija się w USA, gdzie zanotowano już ponad 770 tys. przypadków choroby (w ciągu dwóch tygodni podwoiły się) i śmierć ponad 40 tys. osób, w ciągu ostatniej doby zmarło 2 tys. Najtrudniejsza jest sytuacja w stanie Nowy Jork, gdzie zmarło blisko 15 tys. osób, 810 w ciągu ostatniej doby, ale krzywa zachorowań wypłaszcza się.
Na Europę przypada 7 z 10 najbardziej dotkniętych państw. Nadal najciężej doświadczone są Włochy – ponad 185 tys. zachorowań i 24 tys. ofiar śmiertelnych; są sygnały pozytywne: zmniejszyła się liczba pacjentów na intensywnej terapii i dobowa liczba zgonów. Hiszpania ma więcej przypadków: ponad 200 tys. (analiza danych lokalnych wskazuje, że jest ich znacznie więcej) i 16 tys. zmarłych (kiedy w Katalonii doliczono zgony w domach opieki, ogólna liczba podwoiła się; takie niedokładności dotyczą wielu krajów). Francja przekroczyła 155 tys. chorych, a Niemcy 146 tys., a ofiary śmiertelne to odpowiednio 16,5 tys. i 4,7 tys. Szybko rośnie epidemia w Wielkiej Brytanii – 124 tys. zarażonych i 16,5 tys. zmarłych (uwzględniane są tylko zgony w szpitalach), a także w Turcji – ponad 86 tys. przypadków i 2,1 tys. ofiar śmiertelnych.
Wszędzie tam epidemia przybrała większą skalę niż w Chinach, gdzie się zaczęła (oficjalnie: 84 tys. zachorowań). Miasto Wuhan, które przed tygodniem skończyło kwarantannę, znacznie skorygowało liczbę zgonów (z 2579 na 3869), co zdaniem prezydentów Trumpa i Macrona dodatkowo podważa chińskie dane. Nasilają się spekulacje, że koronawirus wymknął się z tajnego laboratorium P4 w Wuhan (usilnie dementowane przez stronę chińską); Australia domaga się międzynarodowego dochodzenia.