W kolejną niedzielę białoruskich protestów tylko na ulice Mińska wyszło ok. 100 tys. obywateli. Mimo zagrożenia coraz brutalniejszym biciem i częstszymi zatrzymaniami (tym razem co najmniej 400 osób) manifestanci wzięli udział w Marszu Bohaterów, który upomniał się o sześćdziesiątkę więźniów politycznych. Wśród nich znaleźli się aresztowani członkowie siedmioosobowego prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, mającej sprawować władzę do czasu nowego, demokratycznego rozdania. Maryja Kalesnikawa, jedna z tercetu liderek ruchu protestu, która przy próbie wyrzucenia siłą na Ukrainę podarła swój paszport (na Białorusi dokument ten jest też dowodem osobistym), trafiła do aresztu w podmińskim Żodzinie. W połowie września czterech członków prezydium było przetrzymywanych przez reżim, dwójka znalazła schronienie w Polsce, a w kraju i na wolności pozostała jako ostatnia – trudno o większy symbol – noblistka Swietłana Aleksijewicz.
Równocześnie z rozbiciem Rady rewolucja wkracza w nowy etap, ale też nigdy w swojej historii Białoruś nie miała tak dobrej prasy, nie przyciągała takiej uwagi i szczerej sympatii. Z większą werwą niż dotychczas na sytuację próbuje wpływ mieć rząd Rzeczpospolitej, proponuje nawet tzw. plan Marshalla dla Białorusi. Prawdopodobną zwyciężczynię sierpniowych wyborów Swiatłanę Cichanouską podejmowano w Warszawie i podczas forum gospodarczego w Karpaczu z honorami należnymi przywódczyni narodowej. Cichanouska dziękowała za wsparcie okazywane m.in. przez Polskę, ale jednocześnie apelowała, by pozwolono Białorusinom decydować samym o sobie. Zgodnie z postulatem opozycji, że nowa Białoruś ma pozostawać w pragmatycznych stosunkach z Europą i w bliskim, ale mimo wszystko dystansie do Rosji.
Ten stara się maksymalnie skracać Władimir Putin, marzący o pełnej integracji obu państw.