Zbuntowana Białoruś byłaby dziś niestrawna dla Rosji. A jeśli nie czołgi, to co szykuje Kreml?
Na razie obyło się bez inwazji. Choć ta pewnie pasowałaby do stylu Władimira Putina. Stąd na Białorusi tak często padało ostatnio pytanie: „Wejdą?”. W magazynie „Foreign Affairs” amerykański politolog Michael Carpenter i białoruski Vlad Kobets wyjaśniają, dlaczego nie doszło do interwencji. Zwracają uwagę, że wojsko zostało w koszarach, bo protestujący po prostu nie dali Putinowi porządnego pretekstu. Białoruś zachowuje się inaczej niż Gruzja i Ukraina, kraje wcześniej najeżdżane zbrojnie przez Rosję.
Polityka
41.2020
(3282) z dnia 06.10.2020;
Świat;
s. 55