Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Uwaga, wychodzimy!

Boris Johnson Boris Johnson Eddie Mulholland/Daily Telegraph/PA Images / Forum

Po ubiegłotygodniowym szczycie Unii premier Wielkiej Brytanii ogłosił, że zrywa rozmowy z Brukselą w sprawie umowy wyjściowej. Zabrzmiało poważnie, bo jeśli jej nie będzie do 1 stycznia (a w praktyce do grudnia, bo musi ją jeszcze zaakceptować wiele parlamentów krajowych), Brytyjczycy wyzerują relacje handlowe z Unią i trzeba je będzie budować od nowa, już na zasadach Światowej Organizacji Handlu, czyli przy wysokich cłach. Brytyjski premier jeszcze w piątek przekonywał, że rozmowy są bezprzedmiotowe bez „fundamentalnej zmiany” w stanowisku Brukseli. Nie mógł jednak postąpić inaczej, bo jeszcze przed szczytem przekonywał, że obie strony zmierzają do finału. Ale spór zrobił się już nie tylko merytoryczny.

Formalnie, poza samą umową o przyszłych relacjach handlowych (Londyn chciałby coś na wzór umowy Unii z Kanadą) rozbieżności dotyczą również nowego rozdania praw do połowów i poziomu dozwolonej pomocy publicznej dla biznesu. Bruksela w ostatniej chwili nieco ustąpiła, ale za mało, aby brytyjski premier mógł odtrąbić sukces. A ponieważ dla obecnego rządu na Wyspach brexit stał się sprawą tożsamości, kompromis byłby gorszy niż zerwanie rozmów.

Do czasu, bo Johnson coraz mocniej czuje presję brytyjskiego biznesu, który tożsamością się nie wyżywi i jest przerażony zerwaniem rozmów. Dlatego już w poniedziałek brytyjskie gazety pisały o rychłym wznowieniu negocjacji.

Polityka 43.2020 (3284) z dnia 20.10.2020; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama