Model wielkomiejskiego protestu, bez klarownego przywództwa, skrzykiwanego w internecie przez najmłodsze pokolenia, wyznaczył walczący o resztki demokratycznej autonomii Hongkong, udanie jednak pacyfikowany przez komunistyczne Chiny drakońskimi przepisami o bezpieczeństwie narodowym i wymogami społecznego dystansu. Nie musieli go zachowywać młodzi Tajowie – zamknięta niemal na głucho Tajlandia trzymała epidemię w karbach – domagający się m.in. nowej konstytucji, lepszej edukacji i zakończenia rządów junty wojskowej.