Najnowszy kryzys rządowy wywołał były premier Matteo Renzi. Od 2010 r. nazywany też „złomiarzem”, bo wtedy obiecał wysłać na emeryturę ówczesnych podstarzałych liderów partyjnych. Jednak i sam Renzi szczyt kariery politycznej ma już za sobą. Gdy więc jako lider niewielkiej partyjki Żywa Italia ogłosił wycofanie się z koalicji rządzącej, opinia publiczna dość zgodnie okrzyknęła go politycznym terrorystą i narcyzem, który dla niespełnionej ambicji podkłada bombę pod państwo.
Logiczną konsekwencją utraty przez premiera Giuseppe Contego poparcia większości parlamentarnej wydawało się bowiem albo desperackie klecenie przypadkowej koalicji opartej na głosach politycznego planktonu – gotowego na wszystko, byle tylko uniknąć utraty diet i przywilejów, albo przyspieszone wybory i zwycięstwo populistycznej prawicy, z Matteo Salvinim na czele.