Prezydent Emmanuel Macron podczas zeszłotygodniowego wirtualnego szczytu Unii Europejskiej zaapelował o „zerwanie z naiwnością” i większą pewność siebie w sprawie dystrybucji szczepionek. Premier Mateusz Morawiecki wspomniał nawet o pomyśle przejęcia własności intelektualnej koncernów farmaceutycznych. Ale te zapowiedzi nie przełożyły się na efekty szczytu. Największy odwrót nastąpił w sprawie zapowiadanego zakazu eksportu szczepionek. Przekonywała do tego szefowa Komisji Ursula von der Leyen, wyliczając m.in., że prawie połowa wyprodukowanych w Unii szczepionek – 77 mln – trafiła poza Unię, w tym 21 mln do Wielkiej Brytanii. Podczas gdy np. Ameryka zakazała komercyjnego eksportu do czasu zaszczepienia wszystkich Amerykanów.
Unijni liderzy, mimo problemów z dostawami szczepionek od AstraZeneca (do końca marca dotarła co trzecia z zamówionych), nie zdecydowali się jednak na zakaz eksportu w obawie, że w ramach odwetu inne państwa zablokują globalną sieć dostaw surowców do produkcji szczepionek, z której korzysta Unia. Zaostrzyli natomiast działającą od dwóch miesięcy kontrolę obrotu szczepionek, która przewiduje m.in. każdorazową zgodę Brukseli na eksport.
Pozytywem szczytu była wirtualna obecność prezydenta USA – pierwsza taka od 2009 r. Joe Biden namawiał do wspólnego frontu przeciwko Rosji i Chinom oraz zaprosił Europejczyków na dwa organizowane przez siebie szczyty – klimatyczny, pod koniec kwietnia, i na późniejsze globalne spotkanie demokracji. Przy okazji pochwalił się przyspieszeniem tempa szczepień. Ameryka objęła już nimi 45 proc. obywateli, Wielka Brytania – 37, a Unia – pechowe 13 proc.