Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pięć miesięcy zbrodni na północy Etiopii

Uchodźcy z regionu Tigray w Etiopii Uchodźcy z regionu Tigray w Etiopii Mohamed Nureldin Abdallah / Forum
Mimo blokad dostępu i braku internetu coraz więcej wiadomo o zbrodniach Etiopii i Erytrei w regionie Tigraj.

Pielęgniarz Seid Mussa jest jednym z kilkudziesięciu tysięcy uchodźców z regionu Tigraj na północy Etiopii w obozach w sąsiednim Sudanie. Przed ucieczką pracował w szpitalu w mieście Humera razem z – jak mówi – blisko 400 innymi Tigrajczykami. Formalnie uciekł już nie jako przedstawiciel tej grupy etnicznej. Władze prowincji Amhara wydały bowiem Tigrajczykom nowe dowody osobiste – po amharsku (mają swój język) i bez jakiejkolwiek informacji o tym, że Mussa jest Tigrajczykiem (wcześniej dowody zawierały odniesienie do przynależności etnicznej).

Bernard Guetta: Etiopia. Katastrofa, której nie zapobiegniemy

Mussa uciekł razem z tym dokumentem i pokazał go reporterom Associated Press. Mówi wprost: Amharowie i sprzymierzone z nimi władze federalne Etiopii chcą wymazać Tigraj i jego 6 mln mieszkańców z mapy świata.

Od rozpoczęcia wojny między lokalnymi władzami Tigraju a federalnymi siłami Etiopii wspieranymi przez Erytreę na początku listopada 2020 r. w regionie działa ścisła blokada informacyjna – nie ma internetu, a media, organizacje humanitarne czy prawnoczłowiecze nie mają tam dostępu. To dzięki uchodźcom w Sudanie coraz więcej wiadomo o popełnianych tam okrucieństwach. Są dowody na masakry cywilów, czystki etniczne, możliwe zbrodnie przeciw ludzkości, katastrofalną sytuację humanitarną, a teraz też na biurokratyczną systematyczność działania władz.

Zbrodnie po cichu

Wojna w Tigraju to nowy akt historii ciągnącej się na północy Etiopii w zasadzie od lat 60. XX w., choć układ sił zmienił się całkowicie. Listopadowa inwazja sił federalnych na Tigraj była bezpośrednią reakcją na przeprowadzone we wrześniu zeszłego roku wybory.

Reklama