Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Biden obiecuje miliardy

Joe Biden Joe Biden Bloomberg / Getty Images

Pierwsze orędzie do Kongresu prezydenta Joe Bidena przebiegło w reżimie pandemicznym, na Kapitolu nie było więc zwyczajowych tłumów. „Teraz, po zaledwie 100 dniach, mogę zaraportować narodowi: Ameryka znów jest w ruchu” – rozpoczął prezydent. Najpierw skupił się na swoich osiągnięciach, przypomniał pakiet pomocy covidowej, wart 1,8 bln dol. – w tym 1400 dol. dla każdego Amerykanina. Zwrócił uwagę na optymistyczne dane: 200 mln zaszczepionych, spadające bezrobocie i prognozowany wzrost gospodarczy. Zapowiedział też programy inwestycyjne warte w sumie 4 bln dol.

Największy z nich (2,7 bln) ma stworzyć setki tysięcy miejsc pracy przy budowie lub odbudowie sypiącej się amerykańskiej infrastruktury: dróg, mostów, kolei. Kolejny – za 1,8 bln – ma zbudować „siatkę bezpieczeństwa” wokół amerykańskiej rodziny, finansując płatne urlopy wychowawcze, bezpłatne przedszkola i żłobki oraz dofinansowanie opieki zdrowotnej dla najmłodszych i dwa lata college’u (dla jasności – w USA wszystko to było dotąd płatne).

Skąd na to wszystko pieniądze? Biden chce przede wszystkim podwyższyć podatek dla firm z 21 do 28 proc. oraz podwoić podatek od zysków kapitałowych, które w USA mają najbogatsi.

Było więc głównie o ekonomii, niewygodne dla prezydenta tematy rasizmu czy imigracji przemknęły w pojedynczych zdaniach. Republikanów nie przekonał, po wystąpieniu narzekali, że znów „więcej podatków i więcej wydatków”. Ale też nie do nich była ta mowa. Biden nie jest wielkim oratorem, ale konkretami i prostym zabiegiem zamiany słowa „ja” na „my” – w zasadzie zapomnianym ostatnio w Waszyngtonie, mógł zyskach posłuch Amerykanów spoza Kongresu. I chyba jeszcze żaden prezydent USA nie zakończył orędzia słowami: „Dziękuję za waszą cierpliwość”.

Polityka 19.2021 (3311) z dnia 04.05.2021; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama