Świat

Chiny na Marsie

Jeśli Chiny chciały zademonstrować światu swoją siłę, to niewątpliwie osiągnęły cel. Jeśli Chiny chciały zademonstrować światu swoją siłę, to niewątpliwie osiągnęły cel. Shutterstock

Ledwie trzy miesiące po podobnym osiągnięciu Amerykanów chińska misja bezzałogowa wylądowała na Marsie. Sonda Tiawen-1 wyruszyła z wyspy Hajnan w lipcu 2020 r., w lutym weszła na orbitę Marsa, teraz lądownik z łazikiem Zhurong osiadł na wielkim płaskowyżu Utopia Planita (gdzie w 1976 r. wylądował amerykański Viking-2, a w lutym łazik Perseverance). Zhurong to starochińskie bóstwo ognia, nazwa została wybrana w internetowym plebiscycie (a sam Mars nazywa się po chińsku Huoxing, czyli Planeta Ognia). Sześciokołowy ognisty łazik, ważący 240 kg, który przez trzy miesiące ma zbierać dane i badać próbki, dosyć przypomina amerykańskiego kolegę Opportunity. Mars ma opinię pechowej planety, wiele wcześniejszych podobnych prób, amerykańskich, radzieckich i europejskich, nie powiodło się, nie udała się też wspólna chińska misja z Rosjanami w 2011 r. Teraz Pekin sam za pierwszym razem osiągnął wszystko, co zamierzał, potwierdzając dojrzałość technologiczną i zapewniając sobie, razem z Amerykanami, miejsce w elitarnym marsjańskim klubie łazików.

Ten sukces był bardzo potrzebny przewodniczącemu Xi Jinpingowi, bo akurat trwają obchody stulecia Komunistycznej Partii Chin i jest czas podsumowywania osiągnięć oraz łechtania dumy narodowej i poczucia potęgi. „Dostarczymy pierwszorzędny wsad w naukę światową” – ogłosił Xi, gratulując osiągnięcia. W historii podboju kosmosu najważniejsze w rachunku kosztów – obok patriotycznej euforii i budowania prestiżu – były zawsze aspekty wojskowe. Jeśli Chiny chciały zademonstrować światu swoją siłę, to niewątpliwie osiągnęły cel.

Polityka 21.2021 (3313) z dnia 18.05.2021; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama