Kryzys wywołany we wrześniu 2006 r. średniowiecznym antyislamskim cytatem w przemówieniu papieskim w Ratyzbonie trwał niecałe trzy miesiące na prawie już dwa lata tego pontyfikatu. Wizyta papieża w Turcji rozładowała to napięcie. Wbrew pozorom pierwszy pełny rok pontyfikatu nie upłynął jednak Benedyktowi XVI na naprawianiu stosunków katolicko–muzułmańskich. Od samego początku urzędowania papież powtarza, że jego zasadniczym celem jest, po pierwsze, jedność chrześcijan, a po wtóre – przypominanie Europie o jej chrześcijańskim dziedzictwie, a katolikom o treści wiary Kościoła powszechnego.
Dziś mało kto zastanawia się jeszcze, jak bardzo Benedykt naśladuje Jana Pawła II. A papież Ratzinger sprawnie przejął pałeczkę od poprzednika. Tempo oczywiście nie to, Benedykt XVI jest znacznie starszy, ale styl wyraźny. Polacy zapamiętają przede wszystkim majową podróż papieża do ojczyzny i Kościoła Karola Wojtyły, ale 79-letni papież w lipcu pielgrzymował także do Hiszpanii pod antykościelnymi rządami socjalistów Jose Zapatero, we wrześniu do Bawarii, a w listopadzie do wspomnianej już Turcji. Możliwe, że z tych zagranicznych podróży biskupa Rzymu w przyszłości najczęściej przywoływana będzie Polska – dzięki pobytowi i słowom Benedykta w obozie Auschwitz/Birkenau.
Nim wybuchł kryzys cytatowy, media śledziły zmiany kadrowe w Watykanie. Dużo plotkowały o przystojnym prałacie Georgu Gaensweinie, osobistym sekretarzu papieża. A Benedykt i na tym polu nie próżnuje. Mianował 15 kardynałów, wśród nich Stanisława Dziwisza. Powoli wymienia rzymskich kurialistów. Najważniejsze i dobrze przemyślane nominacje to godność sekretarza stanu (watykańskiego premiera) dla Włocha Tarcisio Bertonego i przewodnictwo Kongregacji Nauki Wiary dla Amerykanina Williama Levady.