Przypadające na 1 października święto narodowe otwiera „złoty tydzień”, jak się go tu nazywa, siedmiodniowy okres urlopowy, kiedy całe Chiny ruszają w drogę, a dla rzeszy przyjezdnych pracowników jest to okazja, aby zagościć w domu. To też dobry test optymizmu konsumenckiego społeczeństwa. W tym roku, jak się szacuje, będzie 650 mln świątecznych podróżników, to niezły wynik w porównaniu z 637 mln przed rokiem, ale o 20 proc. mniej niż w dobrych przedcovidowych czasach. Przy okazji podano, że w pełni zaszczepiono już 1,05 mld Chińczyków, a wydawanie pieniędzy i rozkręcanie koniunktury wskazywane jest w państwowych mediach niemal jako patriotyczny obowiązek. Lokalne władze przygotowały bony do wykorzystania w marketach i restauracjach, ale ludzie zdecydowali się raczej zaciskać pasa. Wielu spłaca ciężkie kredyty mieszkaniowe i samochodowe, a zewsząd dociera wiele niepokojących sygnałów.
Przy świątecznym stole niewątpliwie będzie się rozmawiać o wyłączeniach prądu, które dotykają odbiorców publicznych, zwłaszcza w północno-wschodniej uprzemysłowionej części kraju, ale także wielu prywatnych użytkowników. Kryzys energetyczny ma szereg przyczyn, związanych m.in. z rynkiem węgla, ale również tych natury optymistycznej: kiedy pandemia ustępuje, wszyscy ruszyli odrabiać zaległości i znów chcą, żeby „fabryka świata” ruszyła pełną parą. Według analizy Goldman Sachs z powodu niedoborów energii elektrycznej ucierpiało 44 proc. chińskiej produkcji przemysłowej.
Inny gorący temat to kłopoty Evergrande, giganta deweloperki, który wyraźnie przeinwestował i stanął przed widmem upadku. Jest aktualnie zaangażowany w 1,3 tys. wielkich projektów deweloperskich w 280 chińskich miastach, a tysiące mieszkań, jeszcze na papierze, zostało opłaconych z indywidualnych kredytów.