Posąg kobiety i autochtonki w miejscu posągu Krzysztofa Kolumba na reprezentacyjnej alei? To się dzieje w stolicy Meksyku – kraju, który świętuje dwustulecie wyzwolenia spod hiszpańskiej korony, a przy okazji rewiduje historię konkwisty. Częścią tej rewizji jest strącenie z cokołu sławnego żeglarza – w historii pisanej przez zwycięzców nazywanego „odkrywcą Ameryki”. W optyce rdzennych ludów Kolumb to ten, który przyciągnął do Ameryki nieszczęścia (choć dla ścisłości – naczelnym oprawcą ludów dzisiejszego Meksyku był Hernan Cortes; jednak to od Kolumba wszystko się zaczęło).
Rzeźbę Kolumba zdjęto z piedestału rok temu, by poddać ją konserwacji. Jednak ze względu na postulaty rewidowania historii władze miasta przystały, aby Kolumb na pomnik już nie wracał.
Na początku miała go zastąpić rzeźba przedstawiająca głowę kobiety, wywodzącej się z jednego z rdzennych ludów (Olmeków). Dzieło miał wykonać artysta Pedro Reyes – arbitralnie wybrany przez burmistrz stolicy, bez żadnego konkursu. Decyzja wywołała protesty ludzi kultury. Władze miasta wycofały się z decyzji i rozpisały konkurs, lecz decyzję wywrócił – tym razem – szczęśliwy przypadek. Oto w stanie Veracruz na prywatnej posesji odkryto doskonale zachowany posąg kobiety autochtonki pochodzącej z ludu słabo przebadanego przez archeologów i antropologów. Nie jest to posąg zwyczajnej kobiety, lecz osoby, która – sądząc po wyglądzie, stroju i symbolice – sprawowała władzę we wspólnocie. Przypuszczenie, że to bogini, wykluczono. Jak zatem możliwe, że w rządzonej przez mężczyzn społeczności władzę przejęła kobieta? Są co najmniej dwie hipotezy. Gdy władca miał jedynie żeńskie potomstwo, zdarzało się, że to córka przejmowała po nim władzę. Inna możliwość to śmierć władcy i objęcie rządów przez jego żonę.