Bułgarzy głosowali już w tym roku w kwietniu, potem w lipcu – bez rezultatu, większości parlamentarnej nie udało się sklecić. Tym razem może być inaczej. Według wstępnych wyników w ostatnią niedzielę wybory wygrała partia Kontynuujemy Zmiany (26 proc.), która wyprzedziła rządzące od lat ugrupowanie GERB Bojko Borysowa (24 proc.). Zmiana jest na tyle fundamentalna, że zwycięzcy zapowiadają antykorupcyjną krucjatę i – co jeszcze ważniejsze – mają z kim współtworzyć większość (z Borysowem już nikt nie chce rządzić). Bułgaria nie może wyjść z politycznego kryzysu od 2020 r., gdy krajem wstrząsnęły manifestacje przeciwko systemowej korupcji, której przez lata patronował premier Borysow. Kryzys pogłębił się jeszcze wraz z pandemią – Bułgaria ma jeden z najwyższych wskaźników zgonów covidowych per capita na świecie. Wszystko to w kontekście zapaści systemu ochrony zdrowia i przy najniższym poziomie wyszczepień w UE (ok. 30 proc.).
Na bazie wspomnianych protestów powstało kilka ruchów politycznych. Jeden z nich, partia ITN kierowana przez gwiazdę muzyki folkowej Slaviego Trifonowa, wygrał wybory w lipcu, ale nie stworzył większościowego rządu. Zwycięzca niedzielnych wyborów, partia Kontynuujemy Zmiany, powstała zaledwie we wrześniu. Założyli ją dwaj absolwenci Harvardu, 41-letni Kirił Petkow i 44-letni Asen Wasiliew, opierając swój program niemal wyłącznie na walce z korupcją. Komentatorzy obawiają się jednak, że brak doświadczenia tych dwóch – tak jak wcześniej Trifonowa – uniemożliwi rozliczenie rządów Borysowa.
W niedzielę Bułgarzy wybierali również głowę państwa, która ma dość ograniczone kompetencje. Z wynikiem w okolicach 50 proc. wygrał urzędujący prezydent Rumen Radew, ostry krytyk Borysowa. Potrzebna będzie druga tura z powodu zbyt niskiej frekwencji, ale ostateczne zwycięstwo Radewa jest w zasadzie przesądzone.