Gdy blisko dekadę temu pisałem książkę poświęconą zbrodniom wielkiego biznesu eksploatującego bogactwa naturalne w Amazonii i Andach – chodzi zarówno o zbrodnie na ludziach, jak i przeciw środowisku naturalnemu – szukałem ogólniejszej refleksji, która pomogłaby przekazać coś, co wykracza poza możliwości gatunkowe reportażu.
Z odsieczą przyszły książki, teksty i rozmowy Zygmunta Baumana, zmarłego dokładnie pięć lat temu wybitnego socjologa, filozofa, humanisty. Wśród oceanu refleksji, który tworzy kilkadziesiąt tomów jego rozpraw i esejów, do najważniejszych należy ta, w której wyjaśniał mechanizmy działania „łańcucha pokarmowego” nowoczesnego społeczeństwa. To ono, jak pisał, kształtuje zachowania i działania moralnie naganne, niekiedy wręcz odpychające, które nie napotykają naszego oporu moralnego ani nie wywołują wyrzutów sumienia.
Nowoczesne społeczeństwo potrafi wciągnąć w swoje tryby, na przykład w realizację podboju, wywołanie wojny, popełnianie zbrodni, miliony jednostek nieraz nieświadomych, że biorą udział w złu (to był zresztą wielki temat Baumana: dlaczego dobrzy ludzie uczestniczą w złu). Ludzie ci – czyli my – „w żadnym momencie działania nie są zmuszeni do podejmowania świadomie trudnych wyborów moralnych ani do przełamywania wewnętrznych oporów sumienia”. Dlaczego? Albowiem nowoczesne społeczeństwo wytwarza moralną ślepotę na masową skalę.
W jednym ze swoich dzieł Bauman rozważał przykład robotników fabryki broni, którzy cieszą się z dobrej kondycji swojej firmy, a zarazem oglądają wiadomości w telewizji o konfliktach zbrojnych daleko od swojego domu i kraju i szczerze nad nimi ubolewają. Nie zastanawiają się, że być może broń, którą produkują – dzięki czemu mogą się cieszyć z poprawy sytuacji materialnej – trafia w ręce bojowników tej czy innej wojny, której ofiary wywołują u nich uczucia autentycznego smutku i troski.