Fiasko chińskiego starcia z omikronem będzie największym ryzykiem geopolitycznym roku. Analitycy firmy doradczej Eurasia Group zapowiadają, że ostra walka z koronawirusem, która od dwóch lat chroni Chińczyków przed epidemią i skutkuje surowymi restrykcjami, tym razem rozsypie się pod naporem tego szczególnie zaraźliwego szczepu. Jest stwierdzany w Chinach od tygodni, dotarł także do Pekinu, gdzie w lutym rozpoczynają się igrzyska zimowej olimpiady. Organizowanej pod kloszem społecznego dystansu, bez zagranicznych kibiców i z apelami do mieszkańców stolicy, aby np. nie zbliżali się do miejsca kolizji drogowej, w której uczestniczy pojazd wiozący sportowców.
Dotychczasowe ograniczenia nie powstrzymają omikrona, który może zachowywać się jak lis w kurniku. Tym szerzej otwartym, że starannie odizolowanym od choroby Chińczykom brakuje odporności zbiorowej, a lokalne szczepionki są prawdopodobnie mniej efektywne w konfrontacji z nowym wariantem. Dodatkową okolicznością są przypadające na 1 lutego obchody miejscowego Nowego Roku, tradycyjnie spędzane w rodzinnym gronie, co wiąże się z masowymi podróżami po kraju. A to przy utrzymaniu polityki zerowej tolerancji skaże znaczną część populacji na lockdowny. Obawy, że dziesiątki, może setki milionów obywateli utkną w domach, fabryki zmniejszą produkcję, niektóre porty będą zamknięte, widać w prognozach ekonomistów, szacujących, że tegoroczne tempo wzrostu gospodarczego osiągnie jakieś 4 proc., czyli połowę tego z 2021 r. Omikron będzie więc trudnym testem dla partii komunistycznej oraz osobiście jej szefa Xi Jinpinga, firmującego dotychczasowe podejście, intensywnie cementującego władzę i szykującego się w tym roku do inauguracji trzeciej kadencji.
Resztę globu, która niezależnie od poziomu zaszczepienia gardę trzyma znacznie niżej, omikron zalewa falą coraz wyższą.