Komisja Europejska chce jak najszybciej zamknąć unijny rynek przed produktami wytworzonymi na obszarach po wycince lasów. Chodzi przede wszystkim o kawę, kakao, olej palmowy, soję i wołowinę wyprodukowane na terenach zdewastowanych lasów deszczowych. Firmy, które eksportują te towary do Europy, będą musiały udowodnić, że proces produkcyjny nie był uwikłany w niszczenie „płuc Ziemi”. Chodzi nie tylko o wylesianie nielegalne, lecz wszelkie. W końcu legalna czy nielegalna deforestacja – skutek dla planety i jej klimatu jest taki sam.
To krok w stronę spowalniania ocieplenia klimatu, na które wpływ mają zarówno wylesianie, jak i masowa produkcja rolna (najbardziej wołowiny – zużycie wody plus gigantyczna „produkcja” metanu przez bydło). Nowe regulacje, o ile będą konsekwentnie egzekwowane, naruszą potężne interesy w wielu krajach globalnego Południa, zwłaszcza w Brazylii – największej eksporterce wołowiny na świecie. To produkcja mięsa wołowego i skór najbardziej przyczynia się do dewastacji lasów deszczowych Amazonii.
Głód ziemi
Za katastrofalne wylesianie odpowiadają trzy sektory brazylijskiego biznesu, które żyją ze sobą w symbiozie: handlarze drewnem, producenci stali i hodowcy bydła. Najpierw ci pierwsi wycinają drzewa, z których surowiec jest najdroższy i najbardziej pożądany na światowych rynkach. Następnie wkraczają producenci węgla drzewnego i wypalają gorsze gatunki drzew – wytwarzają z nich węgiel drzewny i sprzedają go hutom. Na końcu hodowcy bydła na obszarze zniszczonego lasu tworzą pastwiska dla krów.
Przy czym ci ostatni niszczą Amazonię również niezależnie od dwóch pozostałych biznesów – ich „głód ziemi” jest znacznie większy. Hodowcy bydła odpowiadają za 80 proc.