Król Wilhelm-Aleksander ogłosił, że słynna złota kareta, De Gouden Koets, którą w imię tradycji holenderski władca co roku przyjeżdżał do parlamentu, teraz definitywnie pójdzie w odstawkę. Chodzi o jedno z malowideł, które ją zdobią, o nazwie „Kolonie w hołdzie”, dzieło Nicolasa van der Waaya z 1896 r. Przedstawia ono alegorycznie związki kolonii z koroną: młodej kobiecie na tronie, symbolizującej Holandię, kolorowi tubylcy pochyleni w pokłonie wręczają dary, kakao i trzcinę cukrową. W zamian otrzymują otwartą księgę, „dar cywilizacji”. Zdaniem króla takie przedstawienie dziejów może obrażać uczucia wielu rodaków, „tak długo, jak będą wśród nas tacy, którzy odczuwają ból codziennej dyskryminacji, tamta przeszłość będzie rzucała swój cień” – ogłosił Wilhelm-Aleksander. Kontrowersje wokół karety narastały od jakiegoś czasu, podobnie jak procesy rewizji dziejów i stosunku do niewolnictwa, sprawa podzieliła opinię publiczną i parlament. Na przeczekanie kareta poszła do długiego generalnego remontu, jest jeszcze bardziej złota niż dotychczas, a później trafiła na wystawę pamiątek królewskich. Pewnie już tam zostanie. Femke Halsema, burmistrzyni Amsterdamu, w którym kareta się teraz znajduje, oficjalnie przeprosiła za rolę swojego miasta w handlu niewolnikami. A ta była bardzo istotna, podobnie jak skala holenderskich zamorskich podbojów w XVII w. Narodowi bohaterowie tamtych wypraw też są, po sąsiedzku, odmalowani na karocy. Może nie trzeba było tej pogmatwanej przeszłości restaurować?
Polityka
5.2022
(3348) z dnia 25.01.2022;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Niepoprawna kareta"
Reklama