W przeddzień 18. urodzin, 3 lutego 2022 r., korporacja Meta Platforms (do niedawna Facebook) straciła na giełdzie ponad 230 mld dol., 26 proc. swej rynkowej wartości. To największy spadek w dziejach nowojorskiej giełdy, który wywołał falę komentarzy, czy to początek końca projektu Marka Zuckerberga? I co to znaczy dla całego cyfrowego kapitalizmu, którego największe firmy stały się tak wielkie, że politycy zaczęli się ich obawiać, wszczynając postępowania antymonopolowe. Wszak rok rozpoczął się od wieści, że firma Apple przekroczyła 3 bln dol. giełdowej kapitalizacji – to więcej niż PKB Wielkiej Brytanii.
Co się więc stało z Meta/Facebookiem? Inwestorzy zareagowali nerwowo na wiadomość, że po raz pierwszy zmalała liczba dziennych użytkowników tego serwisu, zatrzymując się na liczbie 1,93 mld. Co gorsza, sygnały o nasyceniu napłynęły z ciągle potencjalnie otwartych rynków: Afryki, Azji, Ameryki Południowej. To może oznaczać, że Facebook – główna aplikacja pod kontrolą Meta – osiągnęła w 2021 r. szczyt. Pozostałe, jak Instagram i WhatsApp, ciągle się rozwijają, ale okręt flagowy wpadł na mieliznę. Złą passę pogłębiła zapowiedź gorszych wyników finansowych w I kwartale br. Zarządzający Meta wyjaśniają, że powodem jest nasilająca się konkurencja ze strony nowych platform, zwłaszcza TikToka, który stał się ulubionym medium młodzieży. I problemy stwarzane przez innych gigantów – Apple utrudnia stosowanie reklamy celowanej na swoich urządzeniach, a to główne źródło przychodów dla Facebooka.
Nie można też pominąć gigantycznych inwestycji w metawersum – cyfrowy świat przyszłości, w którym nie będzie widać granic między rzeczywistością wirtualną i fizyczną, co otworzy nowe możliwości rozwoju biznesu, rozrywki, relacji społecznych. Wizja brzmi interesująco, na razie jednak pochłonęła 10 mld dol.