Chociaż diaspora, słowo greckie, oznacza zasiewanie ziarna, idealiści ubolewali nad stanem narodu wybranego. Co z tego, że rozproszeni po świecie w 70 krajach powtarzali tysiącletnie życzenie – do następnego roku w Jerozolimie? Żyd w diasporze wiądł. Główny ideolog socjalizmu syjonistycznego Beer Borochow twierdził, że społeczeństwo uległo dewiacji, co ilustrował piramidą postawioną do góry nogami: normalne społeczeństwa w największej części składały się z ludzi produktywnych, przez co w owych czasach rozumiano najpierw rolników, potem rzemieślników i robotników. Natomiast większość w diasporze żyła z luftgescheften, dosłownie: zajęć z powietrza, to jest handlu, spekulacji, pośrednictwa, w tym swatania i żebractwa. Dlatego syjoniści rzucali hasła powrotu do normalności i pracy od podstaw czy wręcz pracy na roli.
Z kolei ideolog religijny Ahad Ha’am namawiał, by tworzyć nowy judaizm: Żydowi Talmudu, a więc Żydowi, który dzieli włos na czworo, ślęcząc nad przypadkami kazuistycznymi, przeciwstawiał Żyda Biblii, prawdziwego życia wypełnionego dramatami.