Młodzi Niemcy, wychowani w warunkach finansowej i socjalnej stabilizacji Niemiec Zachodnich lat 80., chcą żyć zasobnie i w harmonii ze światem; w przyjaznej atmosferze, którą zapamiętali z rodzinnych domów. Niemal 70 proc. chciałoby wychowywać dzieci dokładnie tak, jak robili to ich rodzice.
Psycholog z Kolonii Stephan Grünewald w książce „Niemcy u psychoanalityka” przeanalizował stosunki między rodzicami i dziećmi na przestrzeni minionych czterdziestu lat. Stwierdził, że niegdysiejsze spory pokolenia 1968 r. z rodzicami o pryncypia, moralność i styl życia to już przeszłość. Młodzi nie mają dzisiaj powodu do kontestacji. Nie widzą w rodzicach ani wrogich ideologów, ani znienawidzonych autokratów.
– A jednak te pełne harmonii związki niosą pewne ryzyko – twierdzi prof. Klaus Hurrelmann, kierujący ubiegłorocznymi badaniami Shell Jugendstudie (badania dotyczące młodzieży). – Napięcie między pokoleniami jest niezbędne, by młodzi mogli określić swoją odmienność i tożsamość. Tymczasem rodzice, dzisiejsze 50–60-latki, starają się upodobnić do swoich dzieci. Wyznają wspólne z nimi wartości, słuchają podobnej muzyki, ubierają się w tych samych butikach. W domu pojawia się córka z prowokacyjną miną i takąż fryzurą, a matka, zamiast się oburzyć, pyta o adres fryzjera.