Świat

Taniec pawia

Lawirujący Budapeszt

Prorządowy Marsz Pokoju w Budapeszcie. Prorządowy Marsz Pokoju w Budapeszcie. EPA / PAP

Z oczywistych powodów kampania przed zaplanowanymi na 3 kwietnia węgierskimi wyborami parlamentarnymi została poddana istotnym korektom. Doradcy Fideszu zdecydowali, żeby wykreować Orbána na apostoła pokoju, a jego rywali – na zwolenników wojny, którzy chcą wciągnąć Węgry w konflikt zbrojny. 15 marca prorządowy Marsz Pokoju w Budapeszcie zgromadził kilkaset tysięcy osób. Występujący na wiecu Viktor Orbán dużo mówił o wojnie i pokoju, o wolności i zgodzie, o tym, że Węgry są najpiękniejszym krajem na świecie, tylko lewica przeszkadza. Jednak w jego przemówieniu ani razu nie padło nazwisko Putina, a agresor i ofiara zostały zrównane w odpowiedzialności. „Ani jeden Węgier nie może zostać złapany między ukraińskie kowadło a rosyjski młot” – zaklinał premier. Niezorientowany słuchacz mógłby odnieść wrażenie, że wojnę, o której mówił Orbán, wypowiedział Węgrom Péter Márki-Zay, wspólny kandydat partii opozycyjnych na premiera.

Fraza o młocie i kowadle dobrze oddaje strategię, jaką wybrał Orbán. Twierdzi, że popiera starania Ukrainy o wejście do Unii, ale nie zgadza się na tranzyt broni przez terytorium Węgier. Sprzeciwia się dodatkowym siłom NATO, a następnego dnia wydaje dekret o rozmieszczeniu ich w zachodnich regionach kraju. Podpisuje się pod każdą sankcją Zachodu na Rosję, a media bliskie Fideszowi szerzą rosyjską propagandę na temat wojny. To ulubiona strategia Orbána, nazwana przez niego „tańcem pawia”, czyli manewrowaniem między pozornie niedającymi się pogodzić stanowiskami. Przed wyborami chce zadowolić każdego. Czy strategia okaże się skuteczna? Według przeprowadzonych niedawno dwóch sondaży Instytutu IDEA na Fidesz chciałoby zagłosować 40 proc. Węgrów, a na zjednoczoną opozycję 37 proc.

Polityka 13.2022 (3356) z dnia 22.03.2022; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Taniec pawia"
Reklama