Dokładnie 40 mld dol. wyasygnował z budżetu amerykański Kongres na pomoc dla walczącej z Rosją Ukrainy – o 7 mld więcej, niż chciał prezydent Joe Biden. 40 proc. tej kwoty pójdzie na pomoc ekonomiczną i humanitarną, a reszta, czyli ok. 24 mld dol., na szeroko rozumianą pomoc wojskową. Jak wielka jest jej skala, może świadczyć fakt, że w ostatnich latach USA wydawały średnio ok. 20 mld dol. rocznie na pomoc wojskową dla wszystkich swoich sojuszników razem; Izrael, na przykład, otrzymuje 3 mld dol. A kilka tygodni temu Kongres przyznał już Ukrainie 13,6 mld. dol.
Spora część pomocy wojskowej to koszt amerykańskiej broni i sprzętu wojskowego, a więc takich pozycji, jak odpalane z ramienia rakiety przeciwlotnicze stinger, przeciwczołgowe rakiety javelin, drony Switchboard, haubice, naprowadzane laserowo rakiety czy helikoptery MI-17. Reszta to wydatki na pomoc wywiadowczą, logistyczną, rekompensaty dla państw sojuszniczych wysyłających swoją broń Ukrainie oraz uzupełnianie zapasów dostarczanej tam amerykańskiej broni, na przykład javelinów, których w USA zaczyna brakować.
Kongres, który wskutek polaryzacji i równego rozkładu sił obu partii nie może nic istotnego uchwalić w krajowych sprawach, ustawę o pomocy dla Ukrainy przegłosował przytłaczającą większością głosów – w Senacie w stosunku 86 do 11, w Izbie Reprezentantów 368 do 57. Solidarność z Ukrainą i powstrzymywanie Rosji są jednymi z nielicznych działań, także w obszarze polityki zagranicznej, w których panuje ponadpartyjny konsens. Ale nie absolutny. Przeciwko pomocy głosowali izolacjoniści, głównie z Partii Republikańskiej, a ściślej z jej trumpistycznej frakcji szermującej sloganem America First, politycy, tacy jak senatorowie Rand Paul, Josh Hawley, Mike Lee, kongresmeni i kongresmenki: Andy Biggs, Lauren Boebert czy Marjorie Taylor Greene.