Jest zgoda brytyjskiej minister spraw wewnętrznych na ekstradycję do USA Juliana Assange’a, twórcę serwisu WikiLeaks. Urzędnicy ministerstwa argumentowali, że decyzja Priti Patel była w zasadzie automatyczna i wydana za zgodą sądów, które uznały, że odesłanie Assange’a do Ameryki nie naruszy jego prawa do rzetelnego procesu. Ekstradycja automatyczna nie będzie. Obrońcy zapowiadają odwołanie do brytyjskiego Sądu Najwyższego. Mogą się też zwrócić do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wcale nie bezzębnego, trybunał zablokował właśnie zatwierdzone przez brytyjskie MSW i sądy deportacje uchodźców do Rwandy.
Stany Zjednoczone ścigają Assange’a za ujawnienie tajemnic państwowych, w tym m.in. dostarczenie dowodów na zbrodnie popełniane podczas wojen w Iraku i Afganistanie, w więzieniu Abu Ghraib i w bazie Guantanamo. WikiLeaks publikowało także raporty amerykańskiej dyplomacji i dokumenty Partii Demokratycznej w przeddzień wyborów wygranych przez Donalda Trumpa. Szefowi portalu grozi kara 175 lat więzienia. Z kolei sympatycy Assange’a i organizacje broniące praw człowieka twierdzą, że został oskarżony niesprawiedliwie, na dodatek na podstawie archaicznych przepisów ustawy o szpiegostwie z okresu pierwszej wojny światowej. Zwracają uwagę, że przebywa w odosobnieniu praktycznie od dekady (w tym 7 lat chronił się w pokoiku w londyńskiej ambasadzie Ekwadoru). Obecnie jest izolowany w najcięższym brytyjskim więzieniu, przeszedł wylew, cierpi na depresję i nie widuje rodziny. Uważają, że Assange’a należy traktować jak dziennikarza i wydawcę, stąd należy mu się ochrona przypisana mediom w demokratycznych państwach prawa.
W deklaracjach Assange’a bijące w zachodnie rządy przecieki mają służyć przejrzystości życia publicznego i sprzyjać reformom systemu.