Royal to królewna (od. royal - królewski), Sarkozy zaś - rekin Szarko, jak wymawią jego przezwisko „Sarko” Węgrzy; Sarkozy jest pochodzenia węgierskiego. Tego typu porównania towarzyszyły im w trakcie kampanii wyborczej i były adekwatne do image'u dwojga pretendentów do prezydentury. Tak było do wczorajszego wieczoru. W takcie ponad dwugodzinnej debaty telewizyjnej, którą śledziło na żywo ponad 20 milionów Francuzów, królewna przemieniła się w rekina, a rekin stał się łagodnym dorszem. Na ile ta przemiana zmieni rozdanie kart przed drugą turą?
Sondaże dają rekinowi Sarko dość pewne zwycięstwo - ok. 52 proc. w stosunku do 48 proc. dla królewny Royal. Tylko nagła zmiana nastrojów mogłaby przechylić szalę na korzyść socjalistki. A pozostały już tylko dwa dni kampanii wyborczej. Jak królewna przemieniona w rekina mogłaby więc wygrać wyścig do Pałacu Elizejskiego?
Po pierwsze jej udział w debacie musiałby dać zauważalny w sondażach wzrost gotowości oddania na nią kartek wyborczych. Nawet lekki wzrost zanotowany w przedwyborczy piątek mógłby wywołać dynamikę wynoszącą ją do władzy w niedzielę (sondaży od piątku już nie będzie). A Royal zaprezentowała wczoraj Francuzom o wiele bardziej ludzką twarz niż Sarkozy. Przejęła od samego początku inicjatywę i utrzymała ją do końca. Kilkakrotnie doprowadziła Sarkozy’ego do nerwowej paplaniny i kilku niegramatycznych zwrotów. Sama jednak też wdała się we wzburzoną dyskusję na podsunięty przez rekina temat dotyczący niepełnosprawnych uczniów. Trudno oceniać czy Francuzi ocenią jej występ w pełni pozytywnie i czy doda on wystarczająco dużo głosów zadziornej królewnie.
Ségolène może liczyć jeszcze na.
W niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji zmierzą się socjalistka Ségolène Royal i konserwatysta Nicolas Sarkozy.
Reklama