Mroczne widma
Chile wciska hamulec. „Bolesne odkrycie, jak skuteczna może być prawica”
ALEKSANDRA LIPCZAK: – W niedawnym referendum przepadł projekt nowej konstytucji Chile: progresywnej, feministycznej, napisanej zbiorowo przez obywateli*. Była pani jego wielką orędowniczką, więc domyślam się, że to kiepski moment na rozmowę?
NONA FERNÁNDEZ: – Nie, wprost przeciwnie. Powiedziałabym, że to moment realizmu, wyjścia z terenu fantazji. Coś takiego dzieje się na świecie, nie tylko w Chile, że tempo wydarzeń przyspieszyło. Chile z 2019 r., kiedy rozpoczął się proces konstytucyjny, to nie ten sam kraj co dziś. Pandemia i kryzys ekonomiczny bardzo wiele zmieniły.
Prezydent Chile Gabriel Boric powiedział na forum ONZ, że porażka nowej konstytucji w referendum to dla niego lekcja pokory.
To słowa polityka, który nie chce, żeby jego kraj poszedł w diabły. Odrzucenie nowej konstytucji rozzuchwaliło skrajną prawicę, więc Boric próbuje nad tym zapanować.
Z prawej strony sceny politycznej i z głównych mediów do Borica płynie przekaz, że ma utemperować swój rząd. Ten dotychczasowy miał jednak program socjaldemokratyczny, w żadnym wypadku rewolucyjny. Chodziło o to, żeby państwo w końcu zajęło się tak podstawowymi sprawami, jak opieka zdrowotna, edukacja, mieszkalnictwo, emerytury. O to chodziło też w nowej konstytucji. Problem polega na tym, że uderza to w kieszeń wielu ludzi prawicy, w ich przywileje.
Martwi panią złagodzenie tonu Borica?
Oczywiście że tak. W marcu, kiedy dochodził do władzy, mieliśmy nadzieję na prawdziwą zmianę, przez trzy lata walczyliśmy o nią na ulicach. Dziś rząd ma jednak związane ręce. Ale najbardziej bolesne jest odkrycie, jak skuteczna może być prawica, opierając się na dezinformacji i fake newsach. Wobec takich narzędzi rządzący okazali się bezbronni, nie byli przygotowani na takie morze kłamstw.