Dżapa znaczy uciekać
Bola Tinubu – nigeryjski prezydent z „dziadocenu”. Młodzi masowo wyjeżdżają
Od trzech dekad jest znany jako ważna figura nigeryjskiego pejzażu politycznego. I niby tyle o nim wiadomo, ale równocześnie sporo dotyczących go spraw jest co najmniej niejasnych, począwszy od źródeł jego pokaźnego majątku. Twierdzi, że multimilionerem został, gdy mieszkał i pracował w Ameryce. Świetnie płacono mu m.in. w firmie doradczej, dziedziczył też nieruchomości. W tym kontekście pewną wątpliwość budzi jego nazwisko pojawiające się w dokumentach śledztwa z lat 80. dotyczących handlu heroiną w Chicago. Tinubu poszedł wtedy na układ z wymiarem sprawiedliwości, godząc się na przepadek 460 tys. dol.
Kontrowersje budzi też jego wykształcenie, dokładne pochodzenie i wiek. Musi więc odpowiadać na zarzuty, że podrobił dyplomy i jest starszy niż deklarowane 70 lat. Przedmiotem niemijających plotek jest również stan jego zdrowia. U progu kampanii na dowód krzepy opublikował wideo, jak dziarsko pedałuje na rowerku treningowym. Nagrano je w londyńskim szpitalu, trwa osiem sekund.
Zwolennicy nazywają go z uznaniem Szefem Szefów. Na południowym zachodzie kraju od jego decyzji zależał dobór kadr na kluczowe urzędy. Przyznaje bez fałszywej skromności, że ma rękę do łowienia talentów. Na początku wieku przez 8 lat był gubernatorem stanu Lagos, z jego namaszczenia pochodzili też następcy. A Lagos to największe miasto Afryki z 25 mln mieszkańców, zagłębie naftowe i siła napędowa krajowej gospodarki. Epoka Tinubu w regionie i w mieście ma być zatem pasmem sukcesów, od przyciągania inwestycji zagranicznych po buspasy, dzięki którym udało się odkorkować zatłoczone ulice. Jest i opowieść równoległa, tu w biografii gubernatora i doświadczonego księgowego przewijają się sprawy bądź oskarżenia o korupcję, pranie brudnych pieniędzy, oszustwa i uchylanie się od płacenia podatków.