Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kupa wstydu

Toalety: wstydliwa strona Indii. Łatwiej im wysłać misję na Księżyc, niż położyć rury kanalizacyjne

W Indiach brakuje stacji utylizacji odpadów, oczyszczalni ścieków, zwykłych koszy na śmieci, kranów z wodą i toalet. W Indiach brakuje stacji utylizacji odpadów, oczyszczalni ścieków, zwykłych koszy na śmieci, kranów z wodą i toalet. PantherMedia
Indie od pół wieku są mocarstwem nuklearnym, od kilku tygodni także kosmicznym. Ale miliony ich mieszkańców wciąż załatwiają się pod gołym niebem. Dlaczego łatwiej wysłać misję na Księżyc, niż położyć rury kanalizacyjne?
Bindeshwar Pathak pokazuje, jak działa jego prosta toaleta, 2014 r.Sajjad Hussain/AFP/Sulabh International Bindeshwar Pathak pokazuje, jak działa jego prosta toaleta, 2014 r.

To pytanie wróciło jak bumerang, gdy tydzień przed lądowaniem indyjskiej misji Chandrayaan-3 na Księżycu w wieku 80 lat zmarł Bindeshwar Pathak – działacz społeczny, który milionom Indusów zapewnił kosmiczną wręcz poprawę warunków życia, wymyślając całkiem przyziemną instytucję: przyjazną dla środowiska, niewymagającą opróżniania latrynę. Utworzona przez niego w 1970 r. Sulabh International Social Service Organisation ma za sobą zbudowanie 1,5 mln toalet przydomowych, ponad 10 tys. toalet publicznych, ponad 30 tys. klozetów w szkołach i ponad 2 tys. łazienek wspólnych w slumsach. Ale przede wszystkim wywołanie zmiany w myśleniu o podstawowych potrzebach sanitarnych wszystkich, w tym najuboższych mieszkańców liczącego dziś 1,4 mld osób społeczeństwa.

Wynalazek Pathaka jest nie do przecenienia, choć z bliska nie prezentuje się imponująco. W delhijskim Sulabh International Toilet Museum, jednej z nielicznych instytucji muzealnych poświęconych historii sanitariatów, na podwórzu obejrzeć można kilka modeli wychodków, genialnych w swej prostocie. W ziemi dwa okrągłe i głębokie na około 2,5 m doły wyłożone cegłami, a w górnej części połączone kanałem dopływowym i wyposażone w małe otwory odprowadzające gazy do gleby. Oba nakrywane betonowymi płytami. Gdy jeden wypełni się odchodami, ich nadmiar przelewa się do drugiego, a w pierwszym zaczyna się naturalne kompostowanie. Po dwóch latach można zbiornik otworzyć, bakterie zdążą zmienić fekalia w bezzapachowy granulat, gotowy do rozrzucenia na polu albo wykorzystania jako biopaliwo.

Konstrukcje naziemne wychodków występują w kilku odmianach, dostosowanych do lokalnych warunków: kabinę można postawić z drewna, cegieł, juty albo słomy – materiałów łatwo dostępnych w najdalszych nawet wioskach. Ubikacja jest kucana, ceramiczna lub kamienna, a do spłukania nieczystości wymaga jedynie 1,5 l wody, prawie 10-krotnie mniej, niż uwalnia się ze zbiornika standardowej spłuczki.

Polityka 38.2023 (3431) z dnia 12.09.2023; Świat; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Kupa wstydu"
Reklama