Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Na pierwszej linii

Tu chodzi o nasze bezpieczeństwo. 25 lat Polski w NATO, więc czas zapytać: co przed nami

Ćwiczenia wojsk pancernych NATO Iron Spear na łotewskim poligonie w Ādaži, listopad 2022 r. Ćwiczenia wojsk pancernych NATO Iron Spear na łotewskim poligonie w Ādaži, listopad 2022 r. Ints Kalnins/Reuters / Forum
Po 25 latach w NATO czas przestać pytać, co Sojusz może zrobić dla Polski. Ważniejsze, co Polska może zrobić dla Sojuszu, który musi się zmienić.
Prezydent Francji Emmanuel Macron przeczekał początkową krytykę i podniósł stawkę w Pradze 5 marca, mówiąc, że wojna wróciła do Europy i że „bycie teraz tchórzem jest po prostu niewłaściwe”.Eva Korinkova / Reuters/Forum Prezydent Francji Emmanuel Macron przeczekał początkową krytykę i podniósł stawkę w Pradze 5 marca, mówiąc, że wojna wróciła do Europy i że „bycie teraz tchórzem jest po prostu niewłaściwe”.

Poza prezydentami, premierami, ambasadorami i generałami Polskę do NATO w latach 90. wprowadzało też dwóch młodych oficerów. Podporucznik Piotr Błazeusz błysnął perfekcyjnym angielskim, przemawiając przed prezydentem Billem Clintonem na placu Zamkowym w lipcu 1997 r. Błysnął też poczuciem humoru, kiedy lekko zająknął się i roześmiał przy zbyt pompatycznie brzmiących słowach „o dwóch orłach, polskim i amerykańskim, współpracujących w NATO”, co Clinton skwitował kciukiem uniesionym w górę.

Drugim dobrze zapowiadającym się oficerem był major Tadeusz Buk. 12 marca 1999 r., w obecności Madeleine Albright i Bronisława Geremka, wniósł polską flagę do biblioteki Harry’ego Trumana w Independence, podczas ceremonii składania dokumentów akcesyjnych. Symbolicznie rozpoczął członkostwo Polski w Pakcie Północnoatlantyckim.

Błazeusz jest obecnie zastępcą szefa Sztabu Generalnego. Buk zginął pod Smoleńskiem i wspominany jest jako jeden z najwybitniejszych intelektualistów w mundurze (mawiano o nim „Buk wojny”). Obaj jako zdolni oficerowie, absolwenci amerykańskich szkół wojskowych, odegrali w tamtych miesiącach role symboliczne i prestiżowe. W poważniejszych, generalskich rolach dowodzili polskimi kontyngentami za granicą.

Gdy zaczynały się misje w Iraku i Afganistanie, rytualnym wręcz zapewnieniem polskich władz było to, że wysyłając żołnierzy na zamorskie wojny, „wypełniamy obowiązek sojuszniczy”. Polska uznała, że inwazja Amerykanów i NATO na Afganistan w wyniku zamachów z 11 września będzie dobrą okazją do „uwiarygodnienia się w Sojuszu”. Na pytania dziennikarzy, co właściwie robimy pod Hindukuszem, ministrowie obrony, ambasadorowie i generałowie odpowiadali, że nie jesteśmy na wojnie z Afgańczykami, ale „realizujemy postanowienia art.

Polityka 12.2024 (3456) z dnia 12.03.2024; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Na pierwszej linii"
Reklama