Pocisk rakietowy, prawdopodobnie systemu Iskander, uderzył kilkaset metrów od ich kawalkady, tuż po tym jak zawyły syreny alarmu powietrznego. Wołodymyr Zełenski i Kyriakos Mitsotakis mieli właśnie oglądać instalacje portowe służące eksportowi ukraińskiego zboża. Korytarz czarnomorski, w którego odtworzeniu Grecja uczestniczyła, zapewnia Ukrainie jedyne stabilne i znaczne dochody w twardej walucie.
Rosjanie do tej pory nie byli tak blisko zabicia Zełenskiego – bo nawet odwiedzając żołnierzy na froncie, nigdy nie znalazł się pod ostrzałem. Gdyby jednocześnie coś się stało greckiemu premierowi, Zachód nie mógłby tego zostawić bez odpowiedzi. Takiej przypadkowej eskalacji nikt nie chce, łącznie z Moskwą. Bardziej prawdopodobne więc, że rakieta miała trafić w hangar, w którym składowane są morskie bezzałogowce uderzeniowe, szczególnie groźne dla rosyjskich okrętów na Morzu Czarnym.
Drony sprawiły, że Ukraina, nie posiadając marynarki wojennej, zdołała niemal zablokować flotę czarnomorską i stale zagraża bazom na Krymie. Trwające od tygodni bombardowania Odessy to znak, że Rosja nie porzuciła zamiaru zajęcia lub zniszczenia największego portowego miasta Ukrainy i odcięcia jej od morza. Kreml wyraźnie podsyca niepokój na całym południowym kierunku, bo nie przypadkiem z separatystycznego mołdawskiego Naddniestrza dobiegają pomruki o „wzywaniu Rosji na pomoc”. W Donbasie, daleko za linią frontu, został trafiony Iskanderem zachodni system przeciwlotniczy, a Rosjanie twierdzą nawet, że to jeden z nielicznych przekazanych Ukrainie Patriotów. Potwierdzone zostało też pierwsze zniszczenie wyrzutni rakietowej HIMARS, na których nowe dostawy w wyniku blokady w amerykańskim Kongresie nie ma co liczyć.
Mobilizuje się zatem Unia. Komisja Europejska właśnie ogłosiła strategię przemysłu obronnego, która ma ułatwić zbrojenia krajom członkowskim i zwiększyć produkcję obronną.