Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Austria: powstanie rząd bez skrajnej prawicy, ale nad Wiedniem wciąż widać czarne chmury

Od lewej: Andreas Babler, lider socjaldemokratów; Christian Stocker, lider chadeckiej ÖVP i Beate Meinl-Reisinger (liberalna NEOS) podczas konferencji prasowej po zakończeniu rozmów koalicyjnych. Od lewej: Andreas Babler, lider socjaldemokratów; Christian Stocker, lider chadeckiej ÖVP i Beate Meinl-Reisinger (liberalna NEOS) podczas konferencji prasowej po zakończeniu rozmów koalicyjnych. isa Leutner / Reuters / Forum
Trzy ugrupowania proeuropejskie: chadecka Partia Ludowa, socjaldemokraci oraz liberalna formacja NEOS osiągnęły porozumienie w kwestii stworzenia nowego rządu w Wiedniu. Prorosyjska FPÖ znajdzie się w opozycji.

To już trzecie podejście do stworzenia koalicji rządzącej po wrześniowych wyborach. Za pierwszym razem do stołu usiedli przedstawiciele tych samych trzech partii, ale trwające od października do początku stycznia negocjacje nie przyniosły skutku. Jako pierwsi z rozmów wypisali się liberałowie z NEOS, którzy w wyborach zajęli czwarte miejsce, zdobywając 9,1 proc. poparcia i wprowadzając do parlamentu 18 posłów. Ich szefowa Beate Meinl–Reisinger krytykowała wówczas liderów ÖVP oraz SPÖ za „brak gotowości do przeprowadzenia poważnych reform w kraju”, zwłaszcza w zakresie podatków i gospodarki. Ten sojusz od początku wydawał się zresztą mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę fakt, że NEOS było jedynym ugrupowaniem, które otwarcie poruszało jedną z najbardziej drażliwych kwestii w austriackiej polityce, czyli neutralność kraju. Dla zdecydowanej większości austriackiego establishmentu nawet w obliczu realnego zagrożenia inwazją Rosji na Europę nie jest to pozycja, którą należałoby porzucić.

Szeroka koalicja ma plan

6 stycznia, po fiasku tych rozmów, zaproszenie do sformowania rządu od prezydenta Alexandra Van der Bellena otrzymał Herbert Kickl, lider skrajnie prawicowej Partii Wolności Austrii (FPÖ). Jego ugrupowanie zwyciężyło w ostatnich wyborach, otrzymując 28,8 proc. poparcia – ale zdolność koalicyjna radykałów była zerowa. Nie mieli też większości, żeby rządzić samodzielnie, dlatego nie zostali zaproszeni do tworzenia rządu jako pierwsi. Za drugim razem też im jednak nie wyszło, bo realnie jedynym możliwym partnerem byli chadecy.

Reklama