Wilno kocha Ukrainę
Litwini szykują się na wojnę. „Coś w powietrzu wisi, nabrzmiewa i w coś się musi obrócić”
Wszyscy nasi rozmówcy są zgodni, że litewski strach przed imigracją i mniejszościami bierze się z obawy o konflikt wewnętrzny, który mogłaby sprowokować i rozgrywać Moskwa. W takiej sytuacji art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego nie zadziała, NATO nie zareaguje. Dlatego podobne lęki podnoszą się w Łotwie i Estonii, gdzie mieszka jeszcze więcej Rosjan lub osób bez obywatelstwa.
– Ktoś przyjeżdża i zastanawiasz się, czy może to agent, czy można otwarcie rozmawiać. Wcześniej tego nie było – mówi Barbara Stankiewicz, współzałożycielka Instytutu Badań i Innowacji Edukacyjnych.
– Najgorszy scenariusz jest taki, że Ameryka jakoś dogada się z Rosją i „nie zauważy” rosyjskich prowokacji w stosunku do państw bałtyckich. Byłby to dla Moskwy sygnał, że może robić, co chce – dodaje Widtmann. Przypomina, że Rosja traktuje Polskę jak wroga, a Litwę jak własność: – Uwielbiali jeździć do Połągi. Tam jest kultura. Czuli się lepiej niż u siebie. A jak przyjeżdżali, to mówili, że tak tu pięknie, tylko Litwinów za dużo.