Świat

Wilno kocha Ukrainę

Litwini szykują się na wojnę. „Coś w powietrzu wisi, nabrzmiewa i w coś się musi obrócić”

W litewskiej armii służy 23 tys. osób. Połowa z nich to zawodowcy. W litewskiej armii służy 23 tys. osób. Połowa z nich to zawodowcy. Yauhen Yerchak / SOPA Images / LightRocket / Getty Images
Rosja traktuje Polskę jak wroga, a Litwę jak własność, która tylko chwilowo wymknęła się spod kontroli. Dlatego Litwini szykują się na najgorsze.
.Lech Mazurczyk .

Wszyscy nasi rozmówcy są zgodni, że litewski strach przed imigracją i mniejszościami bierze się z obawy o konflikt wewnętrzny, który mogłaby sprowokować i rozgrywać Moskwa. W takiej sytuacji art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego nie zadziała, NATO nie zareaguje. Dlatego podobne lęki podnoszą się w Łotwie i Estonii, gdzie mieszka jeszcze więcej Rosjan lub osób bez obywatelstwa.

– Ktoś przyjeżdża i zastanawiasz się, czy może to agent, czy można otwarcie rozmawiać. Wcześniej tego nie było – mówi Barbara Stankiewicz, współzałożycielka Instytutu Badań i Innowacji Edukacyjnych.

– Najgorszy scenariusz jest taki, że Ameryka jakoś dogada się z Rosją i „nie zauważy” rosyjskich prowokacji w stosunku do państw bałtyckich. Byłby to dla Moskwy sygnał, że może robić, co chce – dodaje Widtmann. Przypomina, że Rosja traktuje Polskę jak wroga, a Litwę jak własność: – Uwielbiali jeździć do Połągi. Tam jest kultura. Czuli się lepiej niż u siebie. A jak przyjeżdżali, to mówili, że tak tu pięknie, tylko Litwinów za dużo.

Polityka 21.2025 (3515) z dnia 20.05.2025; Świat; s. 46
Oryginalny tytuł tekstu: "Wilno kocha Ukrainę"
Reklama