Kiedy w latach 80. przydzielano domeny narodowe, dwuliterowe wyróżniki po kropce w adresach internetowych (jak .pl w przypadku Polski), Anguilla nie wiedziała, jaki wygrała los na loterii. Przekonała się dopiero, kiedy ruszyła rewolucja sztucznej inteligencji, bo ta karaibska wysepka z 16 tys. mieszkańców, brytyjskie terytorium zamorskie (słynne dotąd z boskich plaż i ekskluzywnej turystyki, głównie z USA), otrzymała końcówkę .ai. I już w 2024 r. dochody z niej stanowiły drugą po turystyce pozycję w budżecie (39 mln dol.), z silną tendencją wzrostową.
Sprzedano dotychczas ponad 850 tys. takich domen, stawki zaczynają się od 150–200 dol., a na razie rekordzistą pozostaje Amerykanin Dharmesh Shah, który za you.ai zapłacił ponad 700 tys. dol. Tłumaczył BBC, że to będzie brama do projektu, w którym AI reprezentuje i uosabia konkretnego człowieka z imienia i nazwiska. Domena cloud.ai poszła za 600 tys. dol., a law.ai za 350 tys. Co dwa lata trzeba taką licencję wznowić, ale to już umiarkowane stawki. Jak tak dalej pójdzie, wyspę będzie stać na przyzwoite lotnisko i lepsze drogi, miejscowym marzy się też porządna ochrona zdrowia.
Niestety Anguilla znajduje się w północnoatlantyckim pasie huraganów, które co jesieni pustoszą wszystko na swojej drodze. Z uwagi na awaryjność sieci elektrycznej serwery z danymi przeniesiono w bezpieczniejsze miejsce. Odbudowa po huraganie Irma z 2017 r. pochłonęła 60 mln funtów, skredytowanych przez Londyn, który dba o kwestie obrony i bezpieczeństwa wyspy. Nową działalność wyspiarzy przywitał z dużym uznaniem jako „alternatywną drogę wzrostu”, pozostawiającą znikomy ślad węglowy. Anguilla swoim dobrem narodowym gospodaruje z głową. Tymczasem maleńki polinezyjski archipelag Tuvalu otrzymał od losu domenę .