Nacjonalista widowiskowy
Marko „Thompson” Perković: nacjonalista widowiskowy. W Polsce jeszcze czegoś takiego nie było
Znów to zrobił – pobił własny rekord i w samym środku minionego lata zgromadził pod Zagrzebiem ponad pół miliona fanów, co w czteromilionowej Chorwacji musiało zrobić wrażenie. Był to prawdopodobnie największy biletowany koncert w dziejach. A w samym finale znany ze swych prawicowych przekonań piosenkarz wezwał Europę do „powrotu do swoich tradycji, swoich chrześcijańskich korzeni”. „To jedyny sposób, aby Chorwacja znów była silna” – apelował.
Serbskie media zareagowały oburzeniem, bo Thompson, a właściwie Marko Perković – w latach 90. żołnierz walczący z Serbami – nadal śpiewa o tych walkach z dumą. „Skończyła się ustaszowska awantura w Zagrzebiu, policja reagowała, karetka jeździła całą noc” – grzmiał po zakończeniu koncertu serbski portal Blic.
Thompson goni czetników
Ustasze byli chorwackimi nacjonalistami z czasów drugiej wojny światowej, pod auspicjami Hitlera utworzyli quasi-niepodległe chorwackie państwo, w którym dokonywali czystek etnicznych i mordowali Żydów, Serbów i Romów, a także przeciwników politycznych. Ustasze pozdrawiali się hasłem „Za dom spremni”, czyli „Jesteśmy gotowi (do walki/na śmierć) za ojczyznę”. I tym samym hasłem posługiwał się zarówno w wojsku, jak i kilka tygodni temu na scenie Thompson.
Przed rekordowym koncertem rząd Serbii sugerował więc, by obywatele tego kraju powstrzymali się na jakiś czas od wyjazdów do Chorwacji, a prezydent Aleksandar Vučić wydał serię dramatycznych oświadczeń, nazywając imprezę „największym faszystowskim zgromadzeniem, jakie miało miejsce od czasów drugiej wojny światowej” oraz „promocją ustaszowskiej ideologii” i „kulminacją chorwackiego szowinizmu”.