Prezydent Pakistanu i jednocześnie generał armii pakistańskiej Pervez Musharraf ogłosił w niedzielę stan wyjątkowy, który oceniany jest jako jego druga, po przeprowadzonej w 1999 roku, bezkrwawa próba utrzymania się u władzy.
W przemówieniu telewizyjnym do narodu Musharraf wyjaśnił, że stan wyjątkowy jest reakcją na nasilający się terroryzm, podczas gdy rząd pakistański pozostaje w stanie "pół-paraliżu" spowodowanym zachowaniem sędziów Sądu Najwyższego. Jako dowód na zagrożenie kraju terroryzmem wymienił kilka ostatnich zamachów bombowych, w tym atak w Karachi, w którym zginęło 139 osób.
Zamach wojskowy Musharrafa jest najprawdopodobniej próbą uprzedzenia spodziewanego orzeczenia Sądu Najwyższego o niekonstytucyjności jego ponownej elekcji na stanowisko prezydenta. Konstytucja Pakistanu zabrania czynnym oficerom wojskowym startowania w wyborach. Musharraf chce wprowadzić zmiany w konstytucji, które otworzą mu drogę do ponownej prezydentury.
Pakistan jest pełen plotek, pisze norweski dziennik "Aftenposten". Jedna z nich dotyczy aresztu domowego, w którym rzekomo znajduje się generał, trzymany pod kluczem przez niezadowolonych z wprowadzenia stanu wyjątkowego podwładnych. Musharraf zaprzeczył tym pogłoskom w wywiadzie dla Reutersa.
Tymczasem w areszcie znajduje się kilku sędziów i adwokaci, którzy wczoraj protestowali przeciwko wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Kilkusetosobowe oddziały policji otoczyły dzisiaj budynek Sądu Najwyższego w Islamabadzie oraz kilka budynków sądowych w innych miastach.
Największa demonstracja odbywa się w Lahore, gdzie 2000 osób zebrało się przed budynkiem sądu.