Plotki na temat małżeństwa prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i byłej top-modelki Carli Bruni krążyły od dawna. Tym razem naprawdę jednak się pobrali. Ślubu w Pałacu Elizejskim udzielił im mer VIII dzielnicy Paryża (tam znajduje się siedziba prezydenta Francji) w sobotę 2 lutego rano. Wybór daty nie był chyba idealny - o czym na końcu.
Uroczystość odbyła się w obecności zaledwie kilku świadków. Panna młoda była ubrana na biało, a prezydent też wyglądał nieźle - powiedział mediom mer ósemki François Lebel. Rzecznik Pałacu oznajmił zaś, że nie będzie się wypowiadał na ten temat.
Był to precedens, gdyż po raz pierwszy ślub brał prezydent V Republiki w trakcie sprawowania swego mandatu. Wcześniej, poza królami, tylko Napoleon Bonaparte i jego bratanek Napoleon III żenili się w trakcie sprawowania władzy. No, ale pierwsze i drugie Cesarstwo to nie republika. Śluby obu Napoleonów były więc bardziej huczne niż ślub Sarkozych.
Dotychczasowe pierwsze damy Francji były raczej poważnymi matronami (Yvonne de Gaulle, Claude Pompidou, Anémone Giscard d'Estaing, Bernadette Chirac). Tylko Danielle Mitterrand, jak na żonę lewicowego prezydenta przystało, była działaczką polityczną - szefowała fundacji "France Libertés" i nie szczedziła pochwał dla... Fidela Castro. Dopiero druga żona Sarkozy'ego - Cécilia Ciganer-Albéniz-Sarkozy - otworzyła erę byłych modelek. Carla Sarkozy jest nie tylko byłą top-modelką, ale i piosenkarką. Czasy się zmieniają. I to szybko.
Nowożeńcy poznali się pod koniec ubiegłego roku na party u Jacquesa Séguéli - specjalisty od reklamy, organizatora m.in. kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego. Od tej pory para Sarkozy-Bruni nie schodzi z pierwszych stron kolorowych magazynów.
Cesarz to miał klawe życie. Sarkozy może tylko pozazdrościć.
Reklama