Świat

To może być ciekawy rok

Po wyborach w Iranie: starcie wewnątrz obozu konserwatystów

Wybory w Iranie nie były ekscytujące, ale mogą oznaczać ważny krok naprzód na drodze do władzy wojskowych. Fot. Reza Milani (www.rezamilani.ir) Wybory w Iranie nie były ekscytujące, ale mogą oznaczać ważny krok naprzód na drodze do władzy wojskowych. Fot. Reza Milani (www.rezamilani.ir)
Reformatorzy odpadli, konserwatyści wygrali. Iran po wyborach.

 

Wyniki piątkowych wyborów parlamentarnych w Iranie nikogo nie zaskoczyły - wygrali konserwatyści. Konkurencja była duża: 4 tys. kandydatów na 290 foteli. Wielu z reformatorów odpadło w przedbiegach, zdyskwalifikowanych przez Radę Strażników, czyli grupę 12 mędrców. Czy to znaczy, że w Iranie nic się nie dzieje?

Apokaliptyczni ekstremiści kontra pragmatycy

Zostawmy oczywistość na boku: wygrali nieprzejednani. Wybory nie mogły przynieść powrotu sił progresywnych, pisze The Independent. Ale jeśli spojrzymy na te wybory nie jako na próbę sił umiarkowanych i konserwatystów, ale jak na starcie wewnątrz obozu konserwatystów - obraz staje się dużo ciekawszy.

Z jednej strony mamy "apokaliptycznych ekstremistów", zwolenników prezydenta Ahmadinedżada, z drugiej "pragmatyków", którzy uważają, że prezydent posunął się za daleko w konfrontacji z Zachodem z powodu broni nuklearnej. W takiej sytuacji zwycięstwo byłego głównego negocjatora Iranu w sprawie programu nuklearnego Ari Laridżaniego w świętym mieście Kum, twierdzy kleryków, może być sygnałem, że najwyższy przywódca religijny ajatollah Chamenei cofa swoje poparcie dla prezydenta. Laridżani jest potencjalnym konkurentem Ahmadinedżada w przyszłorocznych wyborach prezydenckich - które w pewnym sensie są ważniejsze niż wybory parlamentarne z powodu ograniczonej roli irańskiego Majlis (parlamentu).

Co nie znaczy, że pragmatyczni konserwatyści ideologicznie znacząco różnią się od Ahmadinedżada. Cała niechęć w zasadzie sprowadza się do niezadowolenia z jego polityki gospodarczej. "Rzucanie kasą w biednych" to populistyczny styl, który może i uczynił prezydenta bohaterem klasy robotniczej południowego Teheranu, ale nie podoba się innym.

Nie można nie dostrzec także znaczenia nowej pozycji Iranu w międzynarodowym pejzażu politycznym. Pięć lat po tym, jak zaczęła się wojna w Iraku, jest oczywiste, ze Iran ma mocniejsza pozycję w regionie. To prosta, choć nieumyślna, konsekwencja wojny, którą Ameryka prowadziła, a do której Brytyjczycy tak entuzjastycznie się dołączyli, pisze brytyjski dziennik. Ci na Zachodzie, którzy są zwolennikami raczej słownych niż zbrojnych starć z Iranem, mogą jedynie wierzyć, że nowy prezydent Iranu - wraz z nowym prezydentem w Białym Domu - znajdą drogę wyjścia z obecnego impasu.

Iran jest dziś w dużej mierze rezultatem zachodniej polityki, zdaje się potwierdzać Karel Beckman, redaktor naczelny European Energy Review. Irańczycy zwrócili się w stronę radykalnego islamu widząc w nim wyzwoliciela od tzw. sił umiarkowanych, które swego czasu popierały tyranię szacha; socjalizm też przyjęli jako alternatywę wobec wyzysku zachodnich kompanii naftowych. Wyraźnie widać, że konfrontacyjna polityka zachodnia przynosi efekty przeciwne do zamierzonych: wzmacnia nieprzejednanych i ekstremistów, i utrudnia przebicie się głosom prozachodnim. Trzeba ta politykę zmienić. Szczególnie Unia Europejska powinna wieść prym w nawoływaniu do cofnięcia sankcji nałożonych na Iran i przyjęcia go powrotem do grona społeczności międzynarodowej. To ożywi irańskie umiarkowane siły, a wtedy - kto wie - może nastąpi "zmiana reżimu" - i to w sposób pokojowy?

Kto zarządza krajem?

Wybory nie były ekscytujące, ale mogą oznaczać ważny krok naprzód na drodze do władzy wojskowych, pisze BBC. Karim Sadjadpour, analityk ds. Iranu w waszyngtońskim Carnegie Endowment twierdzi, że wzrost znaczenia obozu wojskowych jest najważniejszym trendem obecnej polityki irańskiej. Można i potężna Gwardia Rewolucyjna wzbogaciła się na miliardowych kontraktach rządowych. Budują tamy i drogi, stają się największą siłą w przemyśle naftowym. "Mogę wam powiedzieć, że siły wojskowe chcą mieć więcej władzy politycznej", wyznaje Saeed Leylaz, były oficer Gwardii. Mają duże doświadczenie w administracji i władzy wykonawczej, i być może uważają, że lepiej będą zarządzać krajem niż klasyczni politycy. Np. pan Ahmadinedżad nie jest prezydentem z sukcesem. Nie widać jasnej przyszłości dla kraju. Sprawdziliśmy liberałów pana Rafsandżaniego, sprawdzaliśmy demokrację pana Chatamiego, przetestowaliśmy sprawiedliwość społeczną za pana Ahmadinedżada. Kto będzie następny?", zastanawia się pan Leylaz.

W ósmych wyborach parlamentarnych od czasu rewolucji 1979 roku, startowało ponad 4 tys. kandydatów z 30 okręgów. Większość należała do trzech głównych ugrupowań. Około 40 proc. kandydatów zostało zdyskwalifikowanych przez Radę Strażników. Reformiści odnotowali niewielki wzrost reprezentacji w 290 mandatowym parlamencie. Politycy proprezydenccy zdobyli 70 foteli, reformiści 31, konserwatywni krytycy prezydenta - około 43.

Unia Europejska oceniła głosowanie jako "ani sprawiedliwe, ani wolne". Waszyngton oznajmił, że przywódcy Iranu sfałszowali wybory (za Irna, BBC).

 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną