Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pizzo w Palermo

Mafia na celowniku

Pina Grassi - nie znosi Berlusconiego, nie boi się mafii, nie lubi kawy. Jej mąż zginął od czterech strzałów w głowę. Pina Grassi - nie znosi Berlusconiego, nie boi się mafii, nie lubi kawy. Jej mąż zginął od czterech strzałów w głowę.
Właściciel jednej z najstarszych w mieście restauracji wydał wojnę mafii. Teraz pilnuje go sześciu ochroniarzy.

O świcie trzynastego grudnia 2006 roku Conticello, 46 letni właściciel jednej z najstarszych restauracji Palermo, wracał do domu ciasnymi uliczkami miasta. Otworzył drzwi, zamknięte na siedem zamków, dokładnie tak, jak zamknął je poprzedniego dnia po południu, wychodząc do pracy. Mieszkanie dzielił, po niedawnym rozwodzie, tylko ze swoim kotem, który tym razem nie pojawił się na jego powitanie. Przez okno z widokiem na stare miasto Conticello patrzył na budzące się Palermo. Zamyślony udał się do sypialni. Podniósłszy kołdrę, odskoczył od łóżka jak oparzony - na prześcieradle leżał jego kot z odciętą głową. I choć nie była to głowa konia, informacja była oczywista: „Albo zapłacisz pizzo, albo pożałujesz".

Francesco Conticello pilnuje rodzinnego biznesu w swoim biurze tuż przy Foccacerii - palermitańskiej restauracji. Przedtem to samo robił jego ojciec, wcześniej dziadek i pradziadek - lokal działa od 1834 roku. Od ponad 30 lat nie płaci pizzo, czyli mafijnego haraczu. W 2006 roku, zaraz po tym, jak znalazł w swoim samochodzie białą kopertę z kulą do pistoletu w środku a w łóżku martwego kota, Conticello zrozumiał, że wystawiona została oficjalna, mafijna faktura. Według mafii Focacceria była jej winna 50 tysięcy euro, za te wszystkie lata, gdy o pizzo w restauracji zapomniano, a na dokładkę należało pamiętać o bieżącej opłacie, która wynosiła 500 euro. „Nie zapłacę", postanowił Conticello. I nawet gdy regularnie zaczął otrzymywać groźby w różnej postaci, gdy tracił klientów, których samochody zaparkowane pod Focaccerią były regularnie dewastowane, tracił pracowników, którzy bezpieczniej czuli się po stronie mafii - nie zapłacił.

Wiosną 2007 roku udał się jednak na policję.

Reklama