O konsensus zabiegała Francja, która chce wykorzystać okres prezydentury w Brukseli na reformę unijnej polityki imigracyjnej. "Europa nie ma środków, żeby godnie przyjąć wszystkich, którzy uważają ją za eldorado", powiedział prezydent Nicolas Sarkozy, a teraz podpisały się pod tym inne stolice europejskie. Francuscy dyplomaci liczą, że w październiku nowy pakt zostanie oficjalnie przyjęty przez Komisję Europejską.
Wygląda na to, że ministrowie znaleźli kompromis. "Porozumienie jest w zasięgu ręki", powiedział w lipcu premier Francji Francois Fillon. "Zostało jeszcze tylko kilka problemów semantycznych". Wcześniej wydawało się, że trudno będzie pogodzić rozbieżności, zwłaszcza twarde podejście Francji i bardziej otwartą politykę imigracyjną Hiszpanii. Francuskie propozycje wzbudzały kontrowersje. Prezydent Sarkozy chciał np. wprowadzić obowiązkowe "kontrakty integracyjne", nakładając na imigrantów obowiązek szybkiej nauki miejscowego języka i respektowania europejskich wartości. Hiszpania natomiast prezentowała wyjątkowo liberalne podejście, przeprowadzając w 2005 roku masowe legalizacje nielegalnych imigrantów.
Pomysłów francuskich nie porzucono, ale złagodzono sformułowania. W przyjętym dokumencie mowa jest o "równoważeniu praw imigrantów z ich obowiązkami" i promocji - a nie wymogu - nauki języka i poszanowania europejskich wartości. Sformułowanie to zostawia zresztą szerokie pole do interpretacji, jak się ostatnio okazało w przypadku marokańskiej Francuzki, której odmówiono obywatelstwa z powodu noszenia burki i "zbytniej uległości" wobec mężczyzn (