Najpierw wydawało się, że to tylko wpadka pod wpływem emocji. Teraz jednak jest to oficjalna wiadomość: polski rząd chce zmusić pedofilów do „farmakologicznej kastracji". Bodźcem okazał się przypadek kazirodztwa, do którego doszło w położonej na wschodzie Polski wsi Grodzisk koło Siemiatycz. Przed dwoma tygodniami policja aresztowała tam 45-letniego mężczyznę, który przez sześć lat wykorzystywał seksualnie swoją córkę. Ta dziś 21-letnia kobieta twierdzi, że urodziła dwoje dzieci swego ojca.
Udręka dziewczyny wcale nie skończyła się zresztą wraz z aresztowaniem ojca. Sprawa jest dzień w dzień bezlitośnie roztrząsana przez polskie tabloidy. „Fakt" i „Super Express" szczegółowo wypełniają swój „dziennikarski obowiązek", nie licząc się z uczuciami ofiary. Czytelnicy obu tych gazet znają już nie tylko twarz Alicji B., ale także najdrobniejsze szczegóły jej sześcioletnich cierpień. Tymczasem Alicja B. mieszka nadal w domu, w którym gwałcił ją ojciec - i martwi się, z czego rodzina będzie żyć w przyszłości.
Nawyki przestępców
Tusk dał wyraz swemu oburzeniu: Nie sądzę, żeby wobec takich indywiduów, takich kreatur, jak te przypadki, można było zastosować określenie „człowiek". W związku z tym, nie sądzę, żeby obrona praw człowieka dotyczyła tego rodzaju zdarzeń. I dodał, że chce wprowadzenia w Polsce „farmakologicznej kastracji" jako kary. Kastracji powinno dokonywać się nie na życzenie skazanego, ale jako element wyroku. Przymusowa terapia dotyczy - według premiera - głównie pedofilów, szczególnie tych, którzy nie rokują nadziei na poprawę.
Ministerstwa zdrowia i sprawiedliwości pracują już nad zmianą prawa karnego.