Kopuła tajemnic
Pierwsza irańska elektrownia atomowa ma ruszyć już za kilka miesięcy
Na zdjęciach ze szpiegowskich satelitów w Buszerze na irańskim wybrzeżu widać lśniącą białą kopułę pośród przemysłowego krajobrazu. Za halami produkcyjnymi leży osiedle mieszkaniowe z ciemnoniebieskim basenem i kortami tenisowymi. W porcie stoją kutry patrolowe uzbrojone w rakiety. Te zdjęcia oglądają z niepokojem zachodnie rządy, pod białą kopułą znajduje się bowiem reaktor jądrowy prawie gotowy do uruchomienia. Pręty paliwowe dostarczono. Po zamontowaniu w reaktorze już w przyszłym roku się rozżarzą.
Budowa trwa od 30 lat, gdyż Buszer jest chyba najbardziej kontrowersyjną inwestycją na świecie. Wszyscy, którzy tam budowali, grzęźli w sprzecznościach: i rosyjski minister, który miał co do tej inwestycji wątpliwości, ale zarobione na niej pieniądze były mu potrzebne, i handlowiec, który dostarczył części, a dziś uważa się za ofiarę prześladowań. Rząd RFN niegdyś popierał budowę tej elektrowni jądrowej, a dzisiaj się tego wstydzi. Przede wszystkim jednak Buszer roznieca wątpliwości co do irańskiego programu atomowego.
Reżim w Teheranie jest podejrzewany o to, że pracuje nad budową bomby atomowej i wytwarza potrzebne materiały w swoich wirówkach do wzbogacania uranu. Dla Izraela ta perspektywa jest tak trudna do zniesienia, że wiele osobistości w Jerozolimie gotowych byłoby wysłać samoloty bojowe i zniszczyć irańskie instalacje. Mogłoby to rozpalić konflikt, którego pożar ogarnąłby cały Bliski Wschód. Dlatego Rada Bezpieczeństwa ONZ trzykrotnie już ustanawiała sankcje, których przedmiotem był irański program atomowy. Jednak sankcje te - co wyraźnie stwierdzono - nie dotyczą elektrowni w Buszerze. Na Buszer jest zgoda, gdyż ma on być przykładem pokojowego wykorzystania energii jądrowej. Sam prezydent USA George W. Bush powiedział, że jest za tym, aby Rosjanie dostarczali paliwo jądrowe do elektrowni, bo wtedy Irańczycy nie będą musieli sami wzbogacać uranu.