Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Naród Woodstock

40. rocznica festiwalu w Woodstock

Festiwal Woodstock 1969. Zdjęcie jest też jednym z kadrów filmu Michaela Wadleigha Festiwal Woodstock 1969. Zdjęcie jest też jednym z kadrów filmu Michaela Wadleigha "Woodstock" BEW
Farma, na której od 15 do 18 sierpnia 1969 r. odbywał się festiwal stała się Utopią, miejscem, które istnieje w pamięci i wyobraźni do dziś. Nie mogła przetrwać w rzeczywistości i nie przetrwała.

Kasety wideo z dokumentem „Woodstock" trzymam do dziś. Była chwila, że odtwarzacz zamiast filmu wyświetlił szumiącą ciemność, ale na szczęście to nie nagranie przepadło, tylko urządzenie się zepsuło. Nie oglądam filmu często - raz na kilka lat mi wystarczy. Właśnie mija czterdziesta rocznica zlotu pod Nowym Jorkiem. Zlotu, który zapisał się w historii muzyki rockowej, ale i społecznej historii świata zachodniego. Pół miliona ludzi na farmie Maksa Yasgura stworzyło na kilka dni wspólnotę muzyki i idei. Ta farma stała się Utopią, miejscem, które istnieje w pamięci i wyobraźni do dziś. Nie mogła przetrwać w rzeczywistości i nie przetrwała. Ale trwa jako legenda pokolenia. Ludzie się policzyli i od tej pory wszystko było już inaczej.

Filmowy dokument Mike'a Wadleigha pokazuje prawdę: muzyka była wspaniała, ale nie zawsze; ludzie byli wspaniali, ale też nie zawsze. Jednak w zasadzie było fantastycznie. Nie mogło być inaczej, skoro grali Hendrix i The Who, Santana i Canned Heat, Grateful Dead i Joan Baez, Mountain i Jefferson Airplane, Joe Cocker i Janis Joplin. I wielu innych, nie mniej wtedy wielbionych. Same nazwy przyprawiały o dreszcz. Ludzie słuchali. Jedli, pili, palili, kochali się i słuchali. Czegoś podobnego jeszcze nie było.

Szczęśliwcy, myśleli o nich tacy jak ja, mieszkańcy innej Utopii: raju socjalizmu. Tacy jak ja nie mieli szans dotrzeć na farmę, gdzie Naród Woodstock świętował wolność, pokój i miłość - po swojemu, ale nie na czyjkolwiek rozkaz. Moje stare kasety nagrałem sobie dopiero w pierwszych latach 90., z telewizji BBC, w Londynie. Przez ponad 20 lat o Woodstock słuchałem i czytałem, ale zobaczyć nie mogłem, ani jako uczestnik, ani jako widz. W PRL jedyna telewizja, państwowa, filmu nie pokazała.

Hipisi, kontrkultura w Stanach i w Europie Zachodniej, to się nie nadawało do socjalistycznego wychowania młodzieży. Przez krótki okres Partia pozwalała pisać prasie o dzieciach kwiatach w San Francisco, ale dopóty, dopóki zachodnia młodzież i inteligencja protestowała przeciw amerykańskiej interwencji w Wietnamie i przeciwko wyścigowi szczurów, czyli kapitalizmowi.

Utopie wasze i nasze

To się urwało po protestach studenckich w Polsce 1968 r., po interwencji w Czechosłowacji i narodzinach polskiego Ruchu, czyli rodzimych dzieci kwiatów. Propaganda państwowa miała kłopot: młodzi w Polsce mogli teraz krzyknąć do władzy: Wy też! Wy też jesteście kapitalistami, tylko czerwonymi, też jesteście imperialistami, też kneblujecie usta społeczeństwu. W waszej utopii nie ma miejsca dla naszej.

Historia posłała czerwoną utopię na śmietnik. Czy utopię Woodstock też? Chyba w mniejszym stopniu. Utopia żyje w przekazie między pokoleniami. Wielu z tych, którzy tworzyli Naród Woodstock, później o nim zapomnieli i wrócili do wyścigu szczurów. Są tacy, co się Woodstocku wyrzekli i przeszli od zachwytu do potępienia (u nas jeden z liderów Ruchu zrobił karierę polityczną w PiS). Nie zostawiają na Narodzie Woodstock suchej nitki, tak jakby nie dostrzegali większych zagrożeń dla wolności.

Ale nie wszyscy. Wielu poszło do głównego nurtu, zachowując pewien charakterystyczny styl, po którym dość łatwo rozpoznać, że byli kontrkulturą. Już wiedzą, że świata nie zmienią, a tym bardziej nie zbawią, ale to im nie przeszkadza robić coś dla innych, a nie tylko dla siebie - na przykład Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy - a od czasu do czasu pooglądać stare kasety o Woodstock i poczuć tamten dreszcz.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną