Agnieszka Gierczak-Cywińska: – Przyjaźń według Arystotelesa „jest czymś do życia najkonieczniejszym”. Taka też jest dziś?
Marta Niedźwiecka: – Przyjaźń jest według niego jedną z najwyższych form miłości. Dużo bardziej nastawioną na drugą osobę niż miłość romantyczna, która w dużym stopniu zmierza do zaspokojenia pragnień własnych. W szlachetności, która mieszka w przyjaźni, nakierowaniu na drugą osobę jest coś wzniosłego i jednocześnie psychicznie niezbędnego, co chcemy dawać drugiemu człowiekowi i od niego dostawać. Chcemy ofiarować ten rodzaj uwagi, towarzyszenia, czasem opieki. W związkach romantycznych, w których walczą nasze pragnienia miłości i zaspokojenia, często zwycięża egoizm. W przyjaźni to bycie razem jest o wiele łagodniejsze, bez tych dramatycznych pragnień posiadania drugiej osoby.
Miłość a przyjaźń
W przyjaźni, w odróżnieniu od związków romantycznych, nie zakładamy wyłączności na dany typ relacji. Jest oczywiste, że każde z nas ma też inne bliskie osoby.
I paradoksalnie, gdy więcej jest między nami oddechu, przyjaźń jest trwalsza. Z jednej strony silna więź, a z drugiej długa smycz sprawiają, że choć ludzie zmieniają kraje zamieszkania, wchodzą w związki, rodzą im się dzieci, umierają rodzice, zmieniają zawody, a czasem nawet korygują płeć – przyjaźń pozostaje. Przyjaźń jest szczególnie ważna dziś, gdy – w porównaniu nawet z końcem zeszłego stulecia – doświadczamy dużego poluźnienia więzi z rodziną biologiczną. Coraz więcej jest rodzin z wyboru, z którymi spędzamy święta, obchodzimy urodziny, jesteśmy razem w ważnych momentach życia. Przedstawiciele pokolenia Z według niektórych badań przedkładają nawet przyjaźń ponad związki romantyczne.