Ciągła praca, ruchu brak
Dwudziesto- i trzydziestolatki z typowymi bólami korzonkowymi? Wypadniętym dyskiem? To już niemal codzienność. – No i coraz więcej młodych dorosłych ma problem z dolegliwościami karku, wynikającymi z chorób szyjnego odcinka kręgosłupa – mówi Damian Danielski, fizjoterapeuta z Columna Medica w Łasku pod Łodzią. – Zaczyna się od przeciążeń mięśni, a kończy na zmianach w krążkach międzykręgowych.
Ale ekspertów wcale nie dziwią tak wczesne rozpoznania tych patologii, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były charakterystyczne u dużo starszych osób. Natura nie zaadaptowała kręgosłupa do cywilizacyjnych obciążeń. A z konstrukcyjnego punktu widzenia nawet to, co współcześni ludzie odziedziczyli po dalekich przodkach, nie wydaje się doskonałe. Dziś wiadomo, że brak odpowiedniego ruchu niszczy układ kostno-stawowy w takim samym stopniu co nadmierne obciążenia. Który element jest w tym układzie najsłabszy? Kości, które już po 30. roku życia tracą składniki mineralne (więcej o osteoporozie w artykule „Złodziejka kości”)? Stawy ze zużywającą się chrząstką? A może ścięgna, więzadła lub powięzie? Nie. To mięśnie. Kiedy są wiotkie, niewydolne stają się pozostałe elementy kręgosłupowej konstrukcji.
Jeszcze 40–50 lat temu większość bólów krzyża była spowodowana wypadnięciem dysku, a teraz najczęstszą przyczyną w przypadku osób w wieku 20–50 lat jest zapalenie przyczepów mięśniowych. Bierze się ono z mikrourazów i przeciążeń. To w dużej mierze wina fatalnego trybu życia, który osłabia szkielet i nie przygotowuje go do sprostania wymaganiom stawianym w dorosłości. A człowiek wysoko zawiesił poprzeczkę: większość czasu spędza w niezdrowym bezruchu – przy biurkach i na kanapach i/albo niemal bez przerwy ze spuszczoną głową, by wpatrywać się w telefony komórkowe i tablety.